Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

...i ślubuję gościnność

Bonifratrzy z Cieszyna. Wojciech Snopek był już zapracowanym ratownikiem medycznym karetki w Kielcach, kiedy w ręce wpadła mu książka „Ziołolecznictwo”. Przeczytał od deski do deski i... znalazł się w klasztorze.

Wnieśli do niego swoje dyplomy medyczne, zarządzania i administracji, ekonomii; jeden z nich był dyrektorem w jednym z oddziałów banku. – Nasz zakon wpisuje się w bogactwo życia konsekrowanego Kościoła w specyficzny sposób – opowiada br. Sadok. – Większość zakonów to zakony kleryckie. Nasz jest zakonem brackim, gdzie jest niewielu kapłanów. Naszym charyzmatem jest posługa chorym, ubogim i opuszczonym. Dlatego każdy z nas kształci się w kierunku medycznym. Po zakończeniu nowicjatu bracia składają śluby zakonne. Podobnie jak w innych zgromadzeniach są to śluby posłuszeństwa, ubóstwa i czystości. Ale bonifratrzy składają jeszcze jeden – ślub szpitalnictwa, zwany także ślubem gościnności. – To także dlatego nie odpuściliśmy tego obiadu dzisiaj – uśmiechają się. – W Kościele rozpoczynamy Rok Życia Konsekrowanego. Myślę, że to zapowiedź wspaniałego czasu, kiedy będziemy mogli zwrócić uwagę na bogactwo charyzmatów i działalności, które prowadzą zgromadzenia zakonne, troszcząc się o ciało i duszę człowieka – podkreśla br. Sadok. – Uzupełniamy się nawzajem. Może niektórym składane przez nas śluby mogą się wydawać archaiczne. Będzie więc to także okazja, żeby odkryć ich wartość jako narzędzi służących dobru współczesnego człowieka.

Przyjmowali każdego

W swoim klasztorze w Cieszynie bracia miłosierni – jak nazywani są bonifratrzy (dosłownie: bonum fratres – dobrzy bracia) – są obecni od 1700 r. Prowadzą tu aptekę, Dom Pomocy Społecznej dla 116 chorych psychicznie mężczyzn oraz – od niedawna – poradnię ziołolecznictwa. – W konwencie mieszczą się też cenne archiwum i biblioteka. Bonifratrzy od założenia klasztoru tworzyli własny księgozbiór, gromadząc książki z dziedziny medycyny, teologii i historii Kościoła – tłumaczą zakonnicy. – Dziś biblioteka liczy ponad 3 tys. woluminów. Wśród nich jest 194 starodruków i 1700 książek wydanych do połowy XX wieku. Są też opasłe księgi, prowadzone od początku działalności szpitala, w których bracia zapisywali imię, nazwisko pacjenta, skąd pochodził, jaki zawód wykonywał, jakie miał rozpoznanie choroby i co się z nim stało po leczeniu. To było bardzo prekursorskie. Do szpitala przyjmowali każdego, niezależnie od wyznania i stanu majątkowego. W spisie nazwisk można odnaleźć katolików, ewangelików i żydów. Do dziś zarówno wśród podopiecznych DPS-u, jak i personelu są wierni różnych wyznań.

Fascynujący świat apteki

Bonifraterskiej aptece w Cieszynie szefuje Ewa Goszyk – farmaceutka i pasjonat zioło- lecznictwa. – Mamy bardzo rozbudowany asortyment ziół i produktów naturalnych – mówi. – Wiele z nich zostało opracowanych przez lekarzy medycyny na bazie kilkusetletnich przepisów zakonnych. Bonifratrzy skomponowali mieszanki ziołowe na niemal każde schorzenie. Cały Cieszyn odsyła do nas pacjentów z receptami na leki, które musimy przygotować własnoręcznie. Miesięcznie realizujemy nawet 300 takich recept – opowiada farmaceutka. – Wykonanie leków pochłania dużo czasu. Jedna osoba przygotowuje je nawet przez trzy, cztery godziny.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy