Przez 30 lat był organistą w Starej Wsi. Zmarł podczas ubiegłorocznych Rorat, w połowie Modlitwy Pańskiej.
Przez ponad 30 lat pełnił posługę organisty w rodzinnej parafii kard. Kazimierza Nycza - w Starej Wsi, spoczął na miejscowym cmentarzu parafialnym. Miał 56 lat, był żonaty, osierocił dwóch dorosłych synów. Zmarł 4 grudnia ubiegłego roku - we wspomnienie św. Barbary, patronki dobrej śmierci - podczas wieczornej Mszy św. roratniej, tuż przed Komunią, gdy śpiewał z ludem „Ojcze nasz”. Ostatni akord, jaki dobył z organów, zbiegł się ze słowami „jako w niebie, tak i na ziemi”.
Parafianie znajdujący się na chórze próbowali udzielić organiście, który upadł na drewnianą podłogę, pierwszej pomocy. Wkrótce przyjechała karetka pogotowia. Jednak czynności reanimacyjne nie przyniosły efektu. Henryk Moś zmarł na rozległy zawał serca.
Trzy dni później odbył się pogrzeb śp. Henryka Mosia. Uroczystości przewodniczył dziekan wilamowicki ks. prałat Michał Boguta, który licznie zgromadzonym uczestnikom uroczystości przekazał zapewnienia o łączności w modlitwie kardynała Kazimierza Nycza.
Pogrzeb śp. Henryka Mosia opisywaliśmy TUTAJ.