I w życiu i w śmierci należymy do Pana - te słowa św. Pawła każdy ksiądz mógłby sobie kazać wyryć na nagrobku.
Ks. Stanisław Ulman
Ks. Stanisław Ulman
Alina Świeży-Sobel /GN
Urodzony 1 września 1945 r. w Ludźmierzu, nieopodal sanktuarium Gaździny Podhala, święcenia kapłańskie przyjął 22 marca 1970 r. z rąk kard. Karola Wojtyły. Z parafią w Sopotni Wielkiej był związany od 1980 r., w 1983 r. został jej pierwszym proboszczem. Blisko rok temu, w środę 20 listopada odprawiał wieczorną Eucharystię. Potem była Nowenna do MB Nieustającej Pomocy i już podczas tej modlitwy gasł. Wyszedł z kościoła i stracił przytomność. W sobotę 23 listopada został pochowany pod krzyżem misyjnym przed kościołem. Pożegnać go przyszli prawie wszyscy parafianie.
Odszedł mając 68 lat, w 43. roku kapłaństwa. Spoczął wśród swoich: na kościelnym dziedzińcu, pod krzyżem misyjnym, przed wejściem do kościoła, który wraz z parafianami zbudował.
Ks. Stanisław Ulman jeszcze jako wikariusz w Jeleśni, do której przynależała administracyjnie wspólnota w Sopotni, rozpoczął organizowanie życie przyszłej parafii i przygotowywał budowę kościoła. Podczas budowy kościoła dbał o wszystko bardzo sumiennie i kiedy przygotowywał kolejne prace, zawsze przed czasem potrzebne materiały czekały na placu. Potem troszczył się, żeby gotowy kościół pięknie ozdobić wewnątrz.
Równolegle z budowaniem murów świątyni prowadził budowanie parafialnej wspólnoty, organizował grupy modlitewne, uczył troski o innych. Z jego inicjatywy z parafialnych ofiar uboższym dzieciom fundowane były posiłki w szkolnej stołówce.
Troszczył się o turystów i wczasowiczów, o ich wiarę. Otwarty, konkretny, wymagający, niektórzy mówili: ostry - tak rozumiał swoją misję kapłańską, którą realizował z sercem, łagodnością i odwagą - mówił w homilii pogrzebowej krakowski biskup pomocniczy Jan Szkodoń.