Pełen życiowej energii - pracuje fizycznie w ogródku, fotografuje, gra na organach, kocha powieści Sienkiewicza, gotów godzinami spowiadać. Urodził się 17 października 1914 roku.
Instrument udało się sprowadzić z fabryki w Kłodzku. - Ja to szczęściarz jestem - mówi jubilat. - Zawsze mi Opatrzność zsyła dobre sytuacje. W Wilkowicach siostry zakonne prowadziły ochronkę. Dwie z nich miały skończone konserwatorium muzyczne. I jedna przez cały rok dawała mi lekcje gry na fisharmonii. Potem już grałem samodzielnie. A na kolejnej parafii, w Komorowicach, nawet czasem zastępowałem organistę.
Dziś fisharmonię, którą zabrało młodsze pokolenie rodziny księdza Józefa, zastępuje keyboard.
Tego pilnować!
Zawsze musi być też czas na brewiarz - Ze trzy kwadranse na pewno potrzeba. To jest bardzo potrzebny czas. Uczy obowiązkowości. Trzeba tego pilnować. A jeszcze sam sobie tak wyznaczyłem, żeby prywatnie codziennie odmówić jedną litanię. W niedziele ta najdłuższa - do Imienia Jezus. W poniedziałek - do Serca Pana Jezusa, we wtorek - do Krwi Pana Jezusa, środa jest poświęcona mojemu patronowi św. Józefowi, czwartek - Matce Bożej, piątek - Sercu Pana Jezusa i sobota - znowu Matce Bożej.
A czy ksiądz jubilat ma swoją receptę na dobrą modlitwę ? - Najważniejsze to zacząć! - mówi. - Nieraz trzeba się zmusić, wyrobić sobie nawyk, przyzwyczaić. Bo człowiek, który uporządkuje sobie dzień, ma pewnie nawyki. A jeśli zaniedbasz, pojawiają się trudności. Trzeba zacząć praktykować. Ćwiczenie czyni mistrza!
Dzień stuletniego kapłana kończy się koło godz. 22-23. - Czasem trzeba jeszcze coś w telewizji obejrzeć. Moim ulubionym programem jest "Jeden z dziesięciu". To jest ciekawe. Człowiek ma pewien sprawdzian swojej wiedzy - na ile z tych pytań ja bym odpowiedział? Czasem chciałbym obejrzeć dobry film czy serial, ale na te naprawdę dobre trzeba czekać do późnych godzin. Nie chce mi się tak długo siedzieć przed telewizorem.
Będę czytał, a czytał, a czytał...
Dwa pokoiki mieszkania księdza jubilata wypełniają prezenty i pamiątki. Ale najwięcej miejsca zajmują książki. - Zawsze moim ulubionym pisarzem był Sienkiewicz - opowiada. - Mam całą jego twórczość. Brakuje mi tylko jednej powieści. Przyjechała taka moja krewna i ja jej mówię: "To weź sobie jakąś książkę". Wybrała "Rodzinę Połanieckich". I nie mam tej jednej pozycji.
Kiedy w 1989 roku, po ponad 40 latach proboszczowania w Porąbce ks. Strączek przeszedł na emeryturę, obiecywał sobie, że nadrobi lekturę wszystkich książek, jakie przez lata chciał przeczytać. - Myślałem: "Ach, jak będę na emeryturze, to będę czytał, a czytał, a czytał... Przecież zgromadziłem dużą bibliotekę!". A tymczasem okazuje się, że są jeszcze inne zajęcia, inne sprawy i na książki nie ma tego czasu już za wiele.
Jak mówi, najchętniej by teraz czytał literaturę naukową. - Owszem, czytam, ale meczę się, więc wolę literaturę powieściową. Problem jest taki, że jak się człowiek zaczyta, to ani się spostrzeże, jak godziny okropnie prędko biegną!
W wolnych chwilach ks. Józef lubi słuchać muzyki. Kocha operę i operetkę. Bardzo lubi słuchać piosenek w wykonaniu Sławy Przybylskiej, Anny German, Anny Jantar i Edyty Geppert. I to właśnie ta wokalistka zaśpiewa dla jubilata w Porąbce z okazji jego 100. urodzin.
Nie żałuję
Ksiądz Józef z radością przyjmuje swoje długie życie. - Ciekawie człowiek przeżył te 100 lat... Nie żałuję! Tak się poukładało, że wszyscy moi koledzy już odeszli. Zostałem z mojego roku sam, jedynak... Ale tyle rzeczy zobaczyłem, zwiedziłem, usłyszałem. Warto wspominać... Trzeba wykorzystywać wszystkie możliwości, jakie nam Pan Bóg daje, żeby mieć satysfakcję, że nie zmarnowało się życia. Nasze życie musi być pożyteczne - dla innych ludzi. Żeby nie być samolubem. Najgorzej, jak się ktoś zasklepi i zacznie patrzeć tylko na siebie. Kiedy jestem komuś potrzebny, kiedy przydaję się na tym świecie, to mnie to cieszy. Pomagam, ile mogę w parafii. Do niedawna jeszcze jeździłem w czasie Wielkiego Postu do sąsiednich parafii spowiadać cały dzień. Ale teraz już tylko tak spowiadam w Porąbce.
A myśląc o życzeniach na stulecie, dodaje: - Czego ja mogę sobie życzyć...? Liczę tylko na Opatrzność Bożą. Będzie, co Bóg da! - uśmiecha się ze spokojem. - Może, żebym tego stulecia doczekał, bo dużo przygotowań, dużo gości zaproszonych i mieliby ogromny zawód, gdyby mnie nie było...