W miniony weekend pokonali samochodem 1800 km z Cieszyna do Paryża, a później kolejne 1800 z powrotem, żeby razem z 500 tys. Francuzów pokazać, czym dla nich jest rodzina i małżeństwo kobiety i mężczyzny.
- Te kilka godzin - to było świadectwo dla innych, ale też mocne umocnienie dla nas, że nie jesteśmy sami, że jest nas wielu - mówi Bertrand. - Moim pragnieniem jest taki marsz w Polsce. Organizujemy marsze dla życia i rodziny w całym kraju, ale taka jedna duża manifestacja byłaby ważnym świadectwem.
- Myślę, że my w Polsce nie czujemy jeszcze tego zagrożenia, choć różnymi sposobami próbuje się wprowadzać ustawy godzące w wartość rodziny - dodaje Ania. - Francuzi poczuli już naprawdę silne zagrożenie i koszmarny absurd wprowadzanych ustaw. Oni zobaczyli, że to godzi w życie ich dzieci. A rodzic nie zgodzi się na to, żeby krzywdzono jego dziecko.
Coś ważniejszego niż manifestacja
- "Manif pour tous" to bardzo ważne świadectwo. Ale wiemy, że jest coś ważniejszego - podkreśla Bertrand. - W tym samym czasie, kiedy my jechaliśmy do Francji, w Polsce w wielu miejscach trwały czuwania modlitewne w intencji polityków, którzy mają się zająć tzw. "Konwencją Rady Europy w sprawie przemocy wobec kobiet", projektem ustawy legalizującej procedurę in vitro i projektami dotyczącymi tzw. edukacji seksualnej. Jestem przekonany, że jedna noc przed Najświętszym Sakramentem da więcej niż manifestacja. Bez modlitwy działamy o własnych siłach. Kiedy się modlimy, działa Duch Święty. I tylko On tak naprawdę może przemienić oblicze tej ziemi! Te 3000 km to ta część widoczna naszych starań, ale prawdziwą siłą jest dla nas codzienna modlitwa. My naprawdę wierzymy, że modlitwa nawet jednej klasy dzieci może więcej niż manifestacja pół miliona osób. W historii Francji mieliśmy już takie wydarzenie.
- Od 2 października 1947 r. komuniści prowadzili strajk generalny. Francja stała na krawędzi wojny domowej i komuniści zgodnie z decyzjami Międzynarodówki, której członkowie obradowali od 22 do 27 września w Szklarskiej Porębie, szykowali się do przejęcia władzy - tłumaczy Ania. - W uroczystość Niepokalanego Poczęcia, 8 grudnia 1947 roku, w niewielkim francuskim miasteczku L’Ile Bouchard niedaleko Tour, Matka Boża zaczęła objawiać się dzieciom. Rankiem tego dnia Marta Robin - znana francuska mistyczka - powiedziała, że „Najświętsza Maryja Panna ocali Francję za przyczyną modlitwy małych dzieci”. Spotkanie czterech dziewczynek z Matką Bożą miało miejsce kilka godzin później. O trzynastej, wracając ze szkoły, wstąpiły do kościoła. Uklękły przed ołtarzem Matki Bożej i zaczęły odmawiać dziesiątek Różańca. W trakcie modlitwy zobaczyły Panią w białej szacie z różańcem, z rękami złożonymi do modlitwy, i klęczącego po Jej lewej stronie, zatopionego w kontemplacji anioła z białą lilią w ręku.
Nikt nie uwierzył dzieciom w to widzenie. Maryja prosiła dzieci, by modliły się za Francję. Przez kilka dni wizjonerkom towarzyszyła dwudziestka ich rówieśników. Dokładnie w tym czasie zakończył się strajk, do którego nawoływali komuniści... Decyzja komitetu strajkowego wzywająca robotników do podjęcia pracy przekreśliła te zamiary. Kto tak naprawdę je udaremnił, stało się jasne jedynie dla patrzących na to oczyma wiary.
8 grudnia 2001 r. arcybiskup Tours André Vingt-Trois wydał dekret, który zatwierdził pielgrzymki i kult oddawany publicznie w kościele św. Gilles w L’Ile Bouchard, wzywający „Matkę Bożą Modlitewną”, i uczynił ze świątyni sanktuarium diecezjalne.