Rozkradają nas

3:0 dla kościelnych złodziei.

Wokół Oświęcimia jest zagłębie kapuściane. Jednemu z gospodarzy ktoś podkradał plony z nadwiślańskiego pola. Zaczaił się więc w nocy na złodzieja z kijkiem nielichym. Doczekał się. Nicpoń wlazł między rządki dorodnych główek. Zaczął zrywać, licząc:
- Pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta, szósta... i siódme: nie kradnij! - zostawiwszy kolejną główkę, zaczął zrywać, licząc od nowa:
- Pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta, szósta... i siódme nie kradnij.
A kiedy wór miał już pełny, gospodarz wyskoczył z ukrycia i zaczął drania okładać kijem, licząc:
- Raz, dwa, trzy, cztery... i piąte: nie zabijaj - by po maleńkiej przerwie znów zacząć okładać drągiem po plecach, licząc w ten sam sposób od nowa.

Przydałby się gospodarz z takim kijkiem. Nie w sprawie kapusty, ale kościołów. Na Podbeskidziu trwa dobra, przynajmniej częściowo, passa złodziei. Najpierw na jednej z plebanii zrabowali pokaźną kwotę. W biały dzień, o dziewiątej rano, wyważywszy główne drzwi wejściowe. Sprawcę złapano, pieniądze udało się odzyskać. Mniej szczęścia mieli wierni trzech podoświęcimskich parafii, których kościoły ogołocono z rynien, z czego dwa w ciągu tej samej nocy.

Polska to jeden z ostatnich krajów, w których dwaj mężczyźni pchający wózeczek to wciąż jeszcze tylko... złomiarze. Ale rynno-specjaliści spod Oświęcimia dysponowali zapewne większym i wydajniejszym środkiem transportu.

Kiedy w latach 90. spłonęło w krótkim czasie kilka drewnianych kościołów, w parafiach, w których się takie jeszcze ostały, naprędce zorganizowano społeczne straże, które co noc pilnowały uświęcone obiekty przed podpalaczami. Wygląda na to, że jednak lepiej zapobiegać kradzieży, niż ścigać złodzieja, więc i może w tym przypadku trzeba będzie pomyśleć o powrocie do nocnych straży?

I o co tu się oburzać, kiedy niemiecki komentator sportowy naigrawa się z polskich skłonności do złodziejstwa? Przecież to prawda. Tyle że bolesna. Aaała!
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..