Św. Maksymilian Kolbe wyprasza nam moc do dawania świadectwa wiary. W czwartek jest rocznica jego śmierci.
Inne zdarzenie wspomina Edward Wieczorek: - Pewnego dnia kapo znalazł podobiznę Matki Boskiej. Z tą podobizną podszedł do jednego z pilnujących nas esesmanów, namawiając, jak to określił, do zabawienia się „z klechami”. Esesman, młody szczeniak, zawołał wszystkich księży, pokazał im znalezioną podobiznę Matki Bożej, pytając, czy to znają. Na to nieznany jeszcze wśród nas ojciec Kolbe, znający język niemiecki, odpowiada, że jest to Matka Chrystusa Pana. (...) Wtenczas kapo i esesmani zaczęli nad duchownymi się znęcać, bijąc i kopiąc żołnierskimi buciorami, gdzie popadło. Potem esesman przywołał zakrwawionych księży, każąc im się do tego obrazka modlić. Po chwili esesman kazał im wstać, rozkazując ojcu Kolbemu, by ten obrazek opluł. Ojciec Kolbe przeżegnawszy się powiedział, iż tego nie uczyni. Esesman znów zaczął się nad ojcem znęcać, bijąc go wyrwanym z rąk kapo styliskiem od łopaty. Następnie esesman kazał ojcu Kolbemu podobiznę tę podeptać. I tym razem ojciec sprzeciwił się, prosząc esesmana o ofiarowanie mu tej podobizny. Wtedy esesman podobiznę tę opluł, rzucił na ziemię, wgniatając obcasem buta w ziemię, mówiąc: „Niech mnie teraz ten wasz Bóg ukarze”. I nie wiadomo, jakby się skończyło dla księży, gdyby od strony Oświęcimia nie przyjechał na rowerze żołnierz z rozkazem dla esesmana: „Masz natychmiast wracać do koszar, gdyż jedziesz na front”.
Za kogo oddał życie?
Pobyt ojca Maksymiliana w KL Auschwitz, to czas dawania świadectwa, umacniania wiary i nadziei, nawoływania do miłości.
- Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość. Nie zmogą nas te cierpienia. Tylko przetopią i zahartują. Wielkich trzeba ofiar naszych, aby okupić szczęście i pokojowe życie tych, co po nas będą - wspomina słowa ojca Kolbego kolejny współwięzień Józef Stemler.