Pielgrzymi przez wszystkie dni marszu modlili się w intencjach, które zabrali ze sobą w drogę. Prosili, dziękowali, pytali o swoją życiową drogę. Ale to wszystko, co mieli do powiedzenia, wybrzmiało w ich sercach jeszcze raz w tej jednej chwili: gdy stanęli przed murami Jasnej Góry i przed obrazem Matki...
Witając pielgrzymów na jasnogórskich wałach przedstawiciel ojców paulinów dziękował za udział w tej wędrówce na miejsce zawierzenia. - Witam i pozdrawiam serdecznie pasterza diecezji, biskupa Romana Pindla, który również szedł pieszo w tej pielgrzymce - mówił, podziękowania kierując także do kapłanów odpowiedzialnych za organizację pielgrzymki, w tym ks. kan. Józefa Walusiaka - głównego przewodnika.
- Przyszliście do Maryi, doskonałej nauczycielki wypełniania woli Bożej. Doszliście na Jasną Górę, by tak jak przodkowie Jej zawierzyć siebie, swoich bliskich, swoje troski, potrzeby i nadzieje. Maryja nigdy nam nie zasłania Chrystusa, ale zawsze do Niego prowadzi - przypominał.
Obyśmy wrócili przemienieni!
Bp Roman Pindel w homilii skierowanej do pielgrzymów przywołał biblijne przykłady postaci wędrowców, w tym Abrama, który wyszedł z domu rodzinnego i miasta, kierując się obietnicą daną przez Boga. Jak dodawał bp Pindel, obietnicę Boga usłyszała też Maryja, kiedy wyruszyła w drogę do domu św. Elżbiety.
- Tak też jest z nami: wyruszyliśmy z naszego domu, z naszego miejsca pracy, naszej rodziny, po to, aby zobaczyć obietnicę, jaka Bóg daje każdemu z nas, kiedy wyruszamy w pielgrzymkę. Obietnica, którą każdy z nas nosi od początku pielgrzymki, może być bardzo różna: wysłuchanie jakiejś prośby, podziękowanie Bogu za otrzymaną łaskę. To może być obietnica wypowiedziana przez kogoś: - Idź, a wrócisz do domu inny! - mówił bp Pindel.
- Dziś możemy Bogu dziękować, że udało się przejść. Pewnie nieraz Bóg nas zaskakiwał w tym wędrowaniu, bo zaznaliśmy niezwykłej pociechy, ukojenia, oddalenia od naszych problemów. Pewnie czeka nas niejedno zaskoczenie ze strony Boga, kiedy wrócimy do swojego domu. Może problem, który nas dręczył, odszedł raz na zawsze... Może zostaliśmy wyzwoleni w czasie tego naszego wędrowania... Może czeka na nas jakaś dobra wiadomość, tak jak Maryję czekała u Elżbiety wiadomość w postaci niezwykłego wyznania...
Wędrowaliśmy w czasie tej naszej pielgrzymki z Maryją, bo trudno sobie wyobrazić pielgrzymkę do Częstochowy, żeby Ona nie była razem z nami. Uświadamiamy sobie, że taki jest właśnie Kościół: jest ludem, który wędruje. Dziękujemy za Jej wstawiennictwo, zwłaszcza gdyśmy powtarzali słowa Elżbiety: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego - Jezus".
Oby owoce naszego pielgrzymowania były właśnie takie: modlitwa i świadectwo tego, czego Bóg dokonał w moim życiu podczas tego pielgrzymowania. Oby ci, którzy będą nas obserwować po powrocie, widzieli, że z Maryją pozwoliliśmy się przemienić przez łaskę Boga i byli tymi, którzy prawdziwie uwierzyli, że Jezus jest Synem Bożym - mówił bp Pindel.
Dziękujemy!
- Dziękujemy za to Słowo Boże, za tę obecność z nami i za modlitwę - mówił pod koniec Eucharystii ks. kan. Józef Walusiak, dziękując też za osobisty udział biskupa Romana Pindla w tym pieszym pielgrzymowaniu. - Kiedy powstała diecezja bielsko-żywiecka, powstała też nasza diecezjalna pielgrzymka na Jasną Górę. Cieszymy się, że rozpoczynając swe pasterzowanie w naszej diecezji jesteś dzisiaj z nami. Od 23 lat 11 dzień sierpnia staje się świętem naszej diecezji pod jasnogórskim sercem Matki Bożej. Prawie 10 tysięcy pielgrzymów trwa tutaj na modlitwie, ofiarując swe trudy, radości i cierpienia za naszą beskidzką ziemię, za wszystkie intencje, które nosimy w sercach... Kończy się nasza piesza pielgrzymka, ale trwa pielgrzymka wiary - dodawał, prosząc na te drogę o błogosławieństwo dla wszystkich pielgrzymów.
Podziękowania otrzymali wszyscy księża przewodnicy poszczególnych grup. W jednej dziękowano szczególnie serdecznie, bo ks. Piotr Krzystek, który od 13 lat prowadził dekanalną pielgrzymkę z Czechowic-Dziedzic, w związku z przejściem do nowej parafii opuszcza dekanat i jako główny przewodnik tej grupy szedł już po raz ostatni. - Ale nie wykluczam, że jeszcze się kiedyś na pielgrzymim szlaku spotkamy - pocieszał zasmuconych pożegnaniem pielgrzymów.