Zespół Aktorski z Rzyk wystawił "Brata naszego Boga" w reżyserii ks. Tomasza Sroki. Niejeden dyrektor teatru mógłby pozazdrościć aktorom-amatorom profesjonalizmu na scenie i zaangażowania w przygotowanie spektaklu!
Porusza sugestywna gra aktorów, kostiumy świetna charakteryzacja scenografia. Kto nie znał aktorów, łatwo dał się ponieść wrażeniu, że w spektaklu grają „oryginalne” siostry albertynki z Wadowic!
- Scenę z klasztoru albertynek dopisaliśmy - uśmiecha się ks. Sroka. - Żeby każdy, kto chciał, mógł zagrać, musieliśmy dopisać ten jeden akt.
Stroje - habity - wypożyczyły aktorkom siostry albertynki z Wadowic, które także zasiadły wśród widowni.
Możemy dać komuś coś
- To nasz piąty spektakl - opowiadają Barbara Żydek i Joanna Kowala. - Na co dzień zajmujemy się domami, pracujemy zawodowo, ale ten nasz teatr, to nasza wielka pasja. Możemy dać coś z siebie, nie kosztuje nas to nic, a możemy dać komuś coś, co wyrwie go sprzed telewizora, ze świata codziennych problemów.
Aktorki mówią, że prace nas spektaklem trwały około trzy miesiące. Spotykali się dwa, trzy razy w tygodniu, na próbach, który trwały czasem i trzy godziny.
- Role od początku dopasowuje dla nas ks. Tomek. A potem każdy coś od siebie dokłada. Nawet scenografia i wszystkie rekwizyty, to z naszych domów - opowiadają aktorki. - Czasem się śmiejemy, że kiedy jesteśmy u kogokolwiek w odwiedzinach, od razu patrzymy na wystrój domu i szukamy, co niby sie nam mogło przydać na scenie.
Razem z dorosłymi grają też gimnazjaliści. I nierzadko na scenie brylują ci, którym z nauką jest mocno pod górkę! Aktorzy zgodnie przyznają, że choć są grupą zróżnicowaną wiekowo, to już się mocno zżyli ze sobą.
Co dalej? Aktorzy z Rzyk spoglądają na ks. Tomasza czy mogą już zdradzić pomysł na kolejny spektakl. - Spróbujemy zająć się... "Quo vadis" - uśmiecha się reżyser.