- Symbolicznie, na dziewięć miesięcy przed datą naszych urodzin, świętujmy moment naszego powołania do życia - proponuje franciszkanin o. Symplicjusz Sobczyk z Cieszyna.
- Fakt, trzeba sobie do daty urodzin dołożyć te dziewięć miesięcy, co czasem niektórym przychodzi ciężko, ale w oczach Pana Boga jesteśmy zawsze Jego ukochanymi dziećmi, więc co za różnica ile mamy lat?! - uśmiecha się o. Symplicjusz Sobczyk, franciszkanin z Cieszyna, duchowy opiekun Wspólnoty Mężczyzn w Modlitwie - "Nikodem".
Jego zachęta do świętowania "poczęcin" wzbudziła żywiołowe reakcje uczestników II Chrześcijańskiego Marszu dla Życia i Rodziny: "Rodzina chroni - chrońmy rodzinę", który odbył się w niedzielę 18 maja w Cieszynie.
- Wielokrotnie obchodzimy różne rocznice, urodziny. W śląskiej rzeczywistości obchodzenie urodzin jest czymś wręcz oczywistym. Ale warto sobie uświadomić, że urodziny są zakończeniem pierwszego etapu naszego życia. A rocznica przyjścia na świat rozpoczyna drugi etap, który potrwa aż do śmierci. Potem już jest wieczność, więc żadnych rocznic obchodzić nie będziemy - wyjaśnia o. Symplicjusz. - Ale przecież nie jest tak, że żyjemy dopiero od momentu urodzin! Bo nasze życie zaczęło się w momencie poczęcia, kiedy Bóg powiedział: "niech się stanie kobieta", "niech się stanie mężczyzna" - wtedy zostaliśmy do życia powołani! Świętując urodziny, nie dziwmy się, że dla wielu ludzi, człowiek w chwili poczęcia nie jest człowiekiem, ale zlepkiem komórek, skoro my, chrześcijanie powielamy ten stereotyp, że życie zaczyna się dopiero w momencie urodzin.
Maria Sobczyk, mama o. Symplicjusza - to jej decyzja stała się inspiracją do świętowania poczęcin
Urszula Rogólska
O. Symplicjusz podkreśla, że poczęcie to znacznie ważniejszy moment w życiu człowieka niż narodziny. Ten moment zadecydował o tym, że w ogóle jesteśmy.
- Chciałbym was zachęcić do świętowania poczęcin - mówi franciszkanin - Nikt z nas nie pamięta tego momentu, bardzo często nasi rodzice także nie znają tej daty, ale symbolicznie możemy go obchodzić dziewięć miesięcy przed naszymi urodzinami. W dniu urodzin mówimy, że kończymy np. 40 lat. W dniu poczęcin: rozpoczynamy 40 rok życia!
O. Symplicjusz wyznaje, że sam, po raz pierwszy swoje poczęciny obchodził kilka lat temu, na Jasnej Górze, przed swoimi 40 urodzinami.
- To historia też mocno związana z moją mamą - mówi. - Lekarz prowadzący moją mamę, kiedy była ze mną w ciąży, kazał mnie zabić, argumentując, że stan zdrowia mamy wskazuje, że może nie przeżyć tej ciąży, a i ja nie będę zdrowym dzieckiem. Mama zawierzyła tę sytuację Matce Bożej i... jestem!
Mama Irka Sobczyka - czyli o. Symplicjusza - pani Maria Sobczyk, która także była na marszu, mówi krótko: - Po tym, co powiedział lekarz, nie miałam żadnych wątpliwości co robić. Bardzo czekałam na to dziecko - naszego drugiego syna. Zawierzyłam tę sprawę Panu Bogu i Matce Bożej. Syn się urodził zdrowy, a i ja żyję! - śmieje się pani Maria.