Utrzyjmy Czechom nosa!
Bielsko-Biała gościła pana prezydenta.Przyjechał w Beskidy, żeby podpisać nowelizację prawa wodnego, które pozwoli bezkarnie pedałować po wałach przeciwpowodziowych. Do tej pory rowerom od wałów wara. Odtąd: tiry na tory, a rowery na wały!
Niech żyje wałówka, czyli majowa przejażdżka rowerem po wałach.
Już w ubiegłym roku pan prezydent zapowiedział, że pochyli się nad problemem. Czekałem, aż jacyś ekolodzy przywiążą się do czegoś - chyba do trawy, bo na wałach nic innego nie rośnie - żeby rowerzystów jednak na wały nie wpuścić, bo jakieś żaby czy ślimaki rozjadą, ale się nie doczekałem.
Spece od powodzi coś tam mruczeli pod nosem, że wały jeszcze nie ponaprawiane wszystkie. Ale pan prezydent się nie ugiął. Nie ma się czego obawiać, polscy rowerzyści wałów nie rozniosą na oszprychowanych kołach. Bo jest ich na szczęście bardzo niewielu.
W Europie proporcje są takie: na 1000 mieszkańców Starego Kontynentu przypadają 484 samochody i 650 rowerów. Zaś na 1000 Polaków przypada 486 samochodów i tylko 234 rowery. I to w kraju, który nie ma ani jednej własnej marki samochodowej, a rowerowych - co najmniej kilka!
Więc może szum wokół prezydenckiego podpisu pod wodnoprawną ustawą zwróci uwagę eko-myślących na palący problem urządzeń i regulacji, sprzyjających zdrowszym dla wszystkich - no, może z wyjątkiem żab i ślimaków, włóczących się po wałach - środkom transportu osobowego?
Pan prezydent przyjechał do Bielska-Białej z tą „wałówką” specjalnie, by skrzypieniem pióra pod wałową nowelą dać sygnał do startu rodzinnemu rajdowi na rowerach. Sam nie przejechał z uczestnikami nawet kawałeczka, tłumacząc się kontuzją. Jaką można mieć kontuzję, żeby - na oko - w miarę normalnie chodzić i jednocześnie nie móc się przejechać, choćby dla żartu, honoru czy zwykłej satysfakcji paru tysięcy ludzi, dla których rower jest źródłem szczęścia?
O, przepraszam, zapomniałem o żylakach. Tych, które utrudniają siedzenie, nie chodzenie. Wizyta głowy państwa rozdmuchała pożar naiwnych marzeń, że oto każdy wał zamieni się w ścieżkę rowerową, że będzie można przepedałować z Wisły do Juraty bezpiecznie, że przy szlakach rowerowych powstanie infrastruktura od jedzenia, spania, odpoczynku. Takie nadwiślańskie Camiño nam się samo wytyczy, z finansową pomocą samorządów. Cóż, pomarzyć można, marzenia nie kosztują.
Tak sobie myślę, że pan prezydent do Bielska-Białej, a więc w pobliże południowej granicy przyjechał też i po to, żeby tym podpisem nosa Czechom utrzeć. Bo Czesi są bezczelni! Proszę sobie wyobrazić, że w Polsce mamy dziewięć tysięcy dróg rowerowych. A Czesi ośmielają się mieć ich ponad czterokrotnie więcej, bo aż trzydzieści siedem tysięcy.
W kraju o połowę mniejszym od Polski! Skandal. W ogóle, to oni kupują nasze nierentowne kopalnie i im się wydobycie węgla opłaca. A z Podbeskidzia coraz więcej drobnych przedsiębiorców ucieka z firmami do Czech, bo oni, wstrętni, mają dużo bardziej przejrzysty i prosty system finansowy, a działalność gospodarczą zakłada się u nich w ciągu kilku godzin, o zgrozo!
To może pan prezydent by jeszcze jakąś nowelę ustawy o kopalniach, podatkach i działalności gospodarczej zrobił i też by ją w Bielsku-Białej podpisał, to byśmy dopiero tym bezczelnym zza Olzy nosa utarli. Ja bardzo proszę.