Ludzie potrzebują Pana Boga, a On chce się nami posłużyć jako swoimi narzędziami.
Do Łagiewnik idę po raz drugi, ale chyba już z dziesięć razy byłem na Jasnej Górze w Częstochowie.
Pielgrzymka, to zawsze dla mnie forma rekolekcji. Ale na tej przeżywam nowe doświadczenie - po raz pierwszy zacząłem pielgrzymkę z chorobą. Mocno się przeziębiłem, ale bardzo chciałem iść.
Ale właśnie przez tę chorobę, doświadczam Bożego Miłosierdzia. Zapowiadano, że w piątek 2 maja ma się ochłodzić i ma padać deszcz. Owszem zachmurzyło się i ochłodziło, ale tak naprawdę spadło parę kropli. Odebrałem to jako wielką łaskę Pana Boga, który pozwolił mi iść i dojść zdrowym do Łagiewnik.
Idzie się bardzo fajnie. Inni pielgrzymi są radośni, uśmiechnięci i widać w nich przede wszystkim wiarę i zaufanie Jezusowi. A to chyba najbardziej buduje nas, chłopaków, którzy idą w stronę kapłaństwa.
Ta wiara innych ludzi, budzi wielką nadzieję, jest znakiem od Pana Boga, że na naszej drodze do kapłaństwa nie jesteśmy sami, nie zmierzamy do nicości, ale ma to wielki sens. Ludzie potrzebują Pana Boga, a On chce się nami posłużyć jako swoimi narzędziami.