- Ta ziemia obok jest dla nas terenem misyjnym! - mówił podczas święta patronalnego DSNE ks. Krzysztof Marcjanowicz z Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji.
Morze Martwe jest takim, bo przyjmuje wodę z wpływających do niego rzek, ale żadna z niego nie wypływa. Tak samo jest z ewangelizatorem, który nie wychodzi do świata. - Nie możesz być jak Morze Martwe! - usłyszeli od ks. Krzysztofa Marcjanowicza uczestnicy Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie, sprawowanej w kościele św. Pawła Apostoła na bielskim Osiedlu Polskich Skrzydeł w niedzielę 9 lutego.
Ks. Krzysztof Marcjanowicz - współpracownik abp. Rina Fisichelli, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji, przyjechał do Bielska-Białej z Watykanu na zaproszenie Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji Świętych Cyryla i Metodego. 14 lutego przypada liturgiczne wspomnienie patronów wspólnoty - Apostołów Słowian.
Wspólnotową Mszę razem z ks. Marcjanowiczem koncelebrowali ks. Przemysław Sawa dyrektor DSNE oraz duszpasterze innych wspólnot ewangelizacyjnych, zaprzyjaźnionych z DSNE.
W czasie uroczystości, członkowie Przymierza DSNE odnowili swoje zobowiązania, a 12 osób złożyło przyrzeczenia po raz pierwszy. Przystąpienie do Przymierza, to podjęcie szczególnej odpowiedzialności za realizowane przez wspólnotę dzieła.
Nawiązując do przeczytanej Ewangelii: "Wy jesteście solą dla ziemi (...). Wy jesteście światłem świata", ks. Marcjanowicz podkreślał, że to światło, światło ewangelizatorów musi błyszczeć, musi być widoczne. Mówił o ewangelizacyjnych strukturach dobra, którą na całym świecie tworzą ludzie zajmujący się nową ewangelizacją. Struktury dobra są obecne nawet tam, gdzie polityka i konflikty usiłowały je zniszczyć.
Ks. Krzysztof Marcjanowicz z Watykanu (trzeci z lewej) był gościem tegorocznego święta patronalnego DSNE Urszula Rogólska /GN Ks. Marcjanowicz nawiązał także do historii świętych Cyryla i Metodego i roli środowiska wiary, bez którego wierzący usycha. - Nie jesteśmy sami, nie możemy być sami. Nie dajcie się skusić na to, że można coś zrobić samemu. Nic nie można zrobić samemu! Tylko z Bogiem i we wspólnocie! To jest ta struktura dobra, ta szkoła nowej ewangelizacji, która się zdarzyła w Bielsku-Białej. To jest to środowisko wiary, w którym wy wzrastacie, wspólnie, jedni drugich brzemiona niosąc.
Gość z Watykanu zachęcał, by wzorem Apostołów Słowian, którzy wyruszyli w nieznane, w drogę z Dobrą Nowiną, choć po ludzku patrząc "mieli ciepłe, bezpieczne posadki", nie zamykać się we własnym środowisku, ale wychodzić do innych głosić im Jezusa. - Bo ta ziemia obok jest dla nas terenem misyjnym – podkreślał ks. Marcjanowicz, przypominając, że Cyryl i Metody szukali nowych sposobów dotarcia do ludzi, do których przyszli - poznawali ich kulturę, przekładali Słowo Boże na nowy język.
- Jeżeli jestem tą lampą, która błyszczy, muszę wiedzieć, dla kogo mam błyszczeć. Jeżeli jestem solą tego świata, chcę wiedzieć, jakiego świata, w jakim świecie jestem ta solą, co ja posoliłem, co zostało zmienione przeze mnie, kto został zmieniony – mówił ks. Marcjanowicz, dodając, by w posłudze ewangelizatorów, mieć plan i strategię, by nie zatrzymywać się na emocjach, które często towarzyszą pierwszym spotkaniom z Jezusem. Bo odpowiedzialność przed Bogiem wymaga, by ludziom nawróconym dać możliwość dalszej formacji, prowadzić ich, stworzyć im wspólnotę wzrostu.
Po Mszy św. ks. Marcjanowicz poświęcił także nowy samochód wspólnoty, który będzie pomagał w przedsięwzięciach ewangelizacyjnych.