To było wiele tygodni intensywnej pracy. Bielscy wolontariusze musieli najpierw znaleźć rodziny i ludzi naprawdę potrzebujących pomocy, a potem dość szczegółowo określić ich potrzeby.
Do magazynów „Szlachetnej Paczki” trafiało wszystko: od makaronu, konserw, ubrań, po meble, drzwi wejściowe, pralki, piecyki. Oczywiście nie brakowało tego, co daje największą radość dzieciom: zabawek i słodyczy. Jedynie węgiel, który też był potrzebny niektórym rodzinom, trafiał bezpośrednio ze składów opału do zainteresowanych.
- Miało być to, czego rodziny naprawdę potrzebują. I jest! - cieszyli się wolontariusze. - Jednym z darów był stół i cztery krzesła: spełnienie marzeń, by rodzina mogła razem jeść posiłki. Dzięki Szlachetnej Paczce po raz pierwszy okazało się to możliwe!
W rejonie, gdzie liderem był Marcin Szubert, większość paczek rozwieziono już pierwszego dnia finału. - Teraz pozostała nam pomoc dla świętokrzyskiego, gdzie potrzebujących było więcej niż darczyńców. U nas, a także w Żywcu, Cieszynie, Czechowicach-Dziedzicach znaleźli się ofiarodawcy, którzy przygotowali dla 16 rodzin paczki, które pojadą jutro - mówi Jakub Maj, bielski wolontariusz „Szlachetnej Paczki”.
Dziś rodziny już otrzymały dary przygotowane w ramach Szlachetnej Paczki. Wolontariusze zdążyli przygotować ofiarodawcom relacje na temat tego, jak odebrane zostały ich starania. - Zakończenie pracy i sprawozdań pozwoli zakończyć pracę, ale to dopiero jest ten moment, w którym możemy już na spokojnie przeżyć radość i satysfakcję z tego, że mogliśmy wziąć udział w takim dobrym i mądrym dziele. A potem pojawia się pustka - i czekamy na następną akcję i zastanawiamy się nad tym, jak będziemy działać w przyszłym roku, komu pomożemy - dodają wolontariusze.