W Starej Wsi pochowano organistę, który zmarł podczas Rorat.
Trzy dni później odbył się pogrzeb śp. Henryka Mosia. Uroczystości przewodniczył dziekan wilamowicki ks. prałat Michał Boguta, który licznie zgromadzonym uczestnikom uroczystości przekazał zapewnienia o łączności w modlitwie kardynała Kazimierza Nycza.
- To był najpobożniejszy parafianin - zaznaczył w kazaniu ks. Boguta. - Nikt nie chodzi na wszystkie Msze św. i nabożeństwa, a on przez 30 lat był na wszystkich. Zostanie w naszej pamięci nie tylko jako przewodnik śpiewu, ale i świadek wiary.
W procesji na cmentarz wiernym towarzyszyła orkiestra dęta. Przy skromnym kontuarze zabytkowych organów zasiadł kolega zmarłego Sebastian Frączek, organista z sąsiednich Janowic. Mszę św. pogrzebową koncelebrowało dziewięciu kapłanów. Ceremonii pochówku towarzyszyła wichura i zamieć śnieżna.
Parafia starowiejska musi teraz znaleźć następcę śp. Henryka Mosia, który posługę muzyczną łączył z pracą zawodową w bielskim Zespole Szkół Ogrodniczych. Niewielkiej wspólnoty nie stać bowiem na zatrudnienie etatowego organisty.