Rycerz-gamoń za każdym razem wywoływał salwy śmiechu. Przebiegłe "Grzechy" publiczność sama chciała wypędzić z sali. A kiedy świetlisty anioł spotykał się z Franciszkiem - robiło się cicho jak makiem zasiał.
Grzechy "solidnie" pracują na ziemi: przyczepiają się do ludzi i nie ustępują, póki nie osiągną swego celu - póki nie doprowadzą człowieka do królestwa ciemności.
M.in. Pycha (Barbara Bazylińska) od początku pracuje nad nieporadnym Rycerzem-gamoniem (w tej komediowej roli świetnie sprawdził się ks. Piotr Niemczyk, za każdym razem witany śmiechem i oklaskami publiczności), Obżarstwo (Wiktoria Bazylińska) - nad mieszczaninem Grubasem (Zygmunt Wolny), Chciwość (Katarzyna Janota) - nad Karczmarką (rewelacyjna rola Anny Widzyk). Wszystkich udaje się doprowadzić na dno...
Grzechy mają problem tylko z jednym człowiekiem - z Franciszkiem Bernardone (Artur Maślanka), który nie słucha żadnych pokus. Wszędzie, gdzie się pojawia, mówi o miłości i zgodzie. Potrafi zjednać sobie wilka, osła, a nawet ogień (wspaniały taniec ogników - dzieci z klasy 1c SP nr 5 w Żywcu).
Na finał Archanioł (s. Daria) daje Franciszkowi Księgę Dobrej Nadziei prosto z nieba. I księga zostaje z ludźmi na ziemi... A brawa dla aktorów nie mają końca!