„A ten drugi to dla kogo?” – spytał ojca świętego ks. Władysław Penkala, młody ksiądz z Andrychowa, odbierając dwa różańce. „Dla mamy, bo ona zawsze się będzie za ciebie modlić, gdziekolwiek będziesz” – miał mu powiedzieć Jan Paweł II.
Jeszcze 10 lat temu babcia wędrowała z nami pieszo do Morskiego Oka i za nic w świecie nie chciała się zgodzić na to, żeby zabrał ją wóz – mówi Agata Brońka, wnuczka Stefanii Penkali, córka Józefa, najstarszego z trzech synów jubilatki.
– Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy nie mogła iść z nami na Leskowiec, stała w oknie i płakała... Zawsze była bardzo ruchliwa – może to dlatego, że mieszka na czwartym piętrze? Kiedy dziadkowie zamieszkali w Andrychowie, babcia od razu zarezerwowała trzy mieszkania w pionie – jedno dla syna Józefa, drugie dla Franciszka, a w trzecim zamieszkali z najmłodszym Władysławem. Na 100. urodziny pani Stefanii, 11 listopada br., przybyło tak wielu gości, że podczas Mszy św. sprawowanej w jej mieszkaniu stali nawet na schodach klatki schodowej. Nie zabrakło ks. Władysława – misjonarza ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich – który od 12 lat pracuje w Maroku, a na kontynencie afrykańskim od 1981 r. Z prowincjałem zgromadzenia, ks. Andrzejem Grychem, wspólnie odprawili Mszę św. w mieszkaniu mamy ks. Władysława.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się