Pamiętamy o nich: Antonina Małysiak

Odeszła w wieku 94 lat – a jednak dla tylu ludzi za wcześnie. Całe jej życie było katechezą: taką lekcją, która pomagała ludziom spotkać żywego Boga.

Z różańcem w ręku

To była jej ulubiona modlitwa, choć przecież nie jedyna. Modliła się zawsze sumiennie, a kolejne obrazki trzymała w książeczce, aby było jej łatwiej powiązać z obrazkiem modlitwę za kogoś bliskiego i nie zapomnieć. Modliła się sama i przestrzegała innych: nie odkładajcie modlitwy na emeryturę!

Po latach jeden z najcenniejszych skarbów pani Antoniny to prosty, drewniany różaniec, który mama używała, odmawiając codziennie w całości 150 „Zdrowaś Mario”. Strona, z której całowała krzyżyk, jest całkiem gładka, a między koralikami widać przetarte nitki. Nigdy ich nie wymieniła. - To przecież te same, których tyle razy dotykała mama - tłumaczyła mi, wyjmując ostrożnie różaniec ze szklanego pudełka, z czułością gładząc

Drugi cenny różaniec podarował jej papież Paweł VI po beatyfikacji o. Maksymiliana, w Rzymie. Tam zawiozła potajemnie zabraną z byłego obozu ziemię z prochami pomordowanych więźniów. Papież prosił o nie, ale nie było zgody władz. Zadziorna góralka z Koconia nie dała za wygraną. - Poszłam pod wieczór. Wiedziałam, gdzie były wysypywane i ukradkiem szukałam wziętą z domu dużą łyżką – opowiadała.

Potem marzyła o spotkaniu z papieżem, ale przecież nie było na to szans. W dniu beatyfikacji zdarzyło się jednak, że niespodziewanie stanęła przed wychodzącym z uroczystości papieżem. - Byłam zdumiona i po prostu uklękłam. A kiedy od kard. Karola Wojtyły, z którym się świetnie znałam jeszcze z Krakowa, dowiedział się, kim jestem, sięgnął do kieszeni i dał mi różaniec - mówiła o kolejnym cudzie. Było nim dla niej także to, że w ogóle mogła tam być.

Wtedy też poznała ks. Łucjana Królikowskiego, franciszkanina, zesłańca syberyjskiego, opiekuna polskich sierot. Rozdawał pamiątkowe obrazki - i dla niej zabrakło. A przecież specjalnie stanęła na samym końcu, bo chciała poprosić o więcej, dla swoich uczniów. Powiedziała mu o tym i tak zaczęła się przyjaźń. Oczywiście obrazki też dostała trochę później. A kiedy w ubiegłym roku otrzymała jego najnowszą książkę: „Miłość mi wszystko wyjaśniła”, przeczytała i podarowała mi ją ze słowami: - Pisze o miłości Bożej i to na pewno wzmocni ducha, a tu jest adres ks. Łucjana. Proszę mu napisać parę słów, to on się na pewno ucieszy…

Taka właśnie była, wciąż pokazywała, jak kochać, podpowiadała, prowadziła. Bez narzekania, egoizmu, wciąż przypominała, że trzeba się dzielić, zwłaszcza wiarą. I została z tą nauką w ludziach teraz, gdy już na zawsze Pan Bóg przytula panią Antosię.

 

Antonina Małysiak

Urodziła się w 1919 r. w Koconiu na Żywiecczyźnie. Pracowała w Oświęcimiu jako pierwsza świecka katechetka w archidiecezji krakowskiej. Za bardzo dobrą pracę nagrodzona papieskim medalem „Pro Ecclesia et Pontifice” oraz Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Za pomoc więźniom Auschwitz otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Spoczęła na cmentarzu w Oświęcimiu.

Wspomnienia o osobach, które już odeszły do Pana czytaj TUTAJ

O beskidzkich nekropoliach czytaj TUTAJ

 

« 1 2 3 »