Pamiętamy o nich: Janina Królikowska

- Tak wiele w swym życiu zrobiła, a przecież dla nas odeszła za wcześnie – mówili zasmuceni przyjaciele pani Janiny. Wspominali pasję, z jaką potrafiła przez lata wytrwale rozwijać kolejne dzieła.

Miała 81 lat, od dawna spore trudności sprawiało jej chodzenie, a w ostatnim okresie życia poruszała się już tylko na wózku. Nie było to jednak dla niej przeszkodą w aktywnym działaniu, zwłaszcza w jej niemal rodzinnym środowisku bielskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, z którym była związana pierwszych dni jego istnienia przez ponad 30 lat. Do końca pracowała bez żadnej taryfy ulgowej jako sekretarz KIK-u i wciąż dawała innym przykład zaangażowania i determinacji. - Była zdecydowana i wymagająca, ale przede wszystkim od siebie. Nas też mobilizowała, czasem surowo, ale będzie nam tej mobilizacji brakowało - słychać było w tłumie zapłakanych przyjaciół, którzy otaczali kaplicę w dniu jej pogrzebu.

Przykład pasji dla pogłębiania duchowej formacji stanowiły organizowane przez nią 17 lat wykłady Studium Wiedzy Religijnej. Odeszła w trakcie przygotowań kolejnych rekolekcji dla inteligencji. Nikt nie zliczy wyjazdów pielgrzymkowych i wypraw na wartościowe spektakle, koncerty, które zorganizowała i poprowadziła.

Konkretne budowle, które wzniesione zostały dzięki jej staraniom, to bielskie świątynie. Dzięki jej prawnej pomocy i osobistemu zaangażowaniu udało się w niełatwych czasach komunizmu zdobyć zgody na lokalizację i budowę nowych kościołów w Aleksandrowicach, na os. Karpackim, a także św. Pawła i św. Brata Alberta. Zabiegała też o kościół NSPJ, w którym codziennie bywała na Eucharystii. To jej zapał i praca stały u początków rozwijającego się pod opieką KIK-u Katolickiego Domu Opieki „Józefów” - ze świetlicą dla dzieci, ośrodkiem dziennego i stałego pobytu dla seniorów, kaplicą i miejscem wypoczynku w rozległym parku.

Za wyjątkową postawę i pracę dla Kościoła otrzymała w marcu 2005 r. papieski medal „Pro Ecclesia et Pontifice”. Przyznał go jeszcze bł. Jan Paweł II. – Dostałam go od świętego. To dla mnie prawdziwy paszport do nieba – mówiła wzruszona. W 2011 r. dostała też medal Akcji Katolickiej „Pro Consecratione Mundi”.

Wszystkiemu, co tak ofiarnie robiła dla Boga i ludzi, towarzyszył jej osobisty krzyż cierpienia i bólu. Choroby i śmierć dwojga dzieci oraz męża sprawiły, że blisko 40 lat przeżyła samotnie.

Wspomnienia o innych osobach, które już odeszły do Pana czytaj TUTAJ

O beskidzkich nekropoliach czytaj TUTAJ

 

 

« 1 »