Zaczęła pracować z dziećmi zaraz po maturze, równocześnie studiując. Jej ówczesny dyrektor mówił: - Asiu, ty sobie poradzisz! I poradziła sobie. Dziś - dorośli już - uczniowie są jej przyjaciółmi. Cenią ją ich rodzice.
Joanna Bogus, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 im. Orła Białego w Czechowicach-Dziedzicach, ze wzruszeniem odebrała medal przyznawany nauczycielom, którzy potrafią pracę pedagoga łączyć z przykładem chrześcijańskiego życia.
Gratulacje składał ks. prał. Henryk Satława, pomysłodawca nagrody przyznawanej w Cieszynie i Czechowicach-Dziedzicach przez stowarzyszenie „Dziedzictwo św. Jana Sarkandra” a także burmistrz Marian Błachut oraz Andrzej Kamiński i dyrektor Urszula Polaczek. Jest absolwentką tej szkoły, od 30 lat nauczycielką, a od 6 lat - jej wicedyrektorką.
- Od dziecka marzyłam, by zostać nauczycielką. Kocham swoją pracę, dzieci – mówi wzruszona i nie musi dodawać, że traktuje uczniów jak własne dzieci. Dlatego też wśród składających gratulacje było wielu dawnych i obecnych wychowanków. Byli też ich rodzice. – Zawsze staram się współpracować z rodzicami, bo bez porozumienia z nimi nie da się niczego zdziałać. Dzisiejsze zabieganie utrudnia im wychowanie do wartości, i myślę, że szkoła może ich wspomagać – zaznacza Joanna Bogus, bez zniechęcenia, za to z promiennym uśmiechem. Niełatwe było jej życie. Miała 13–14 lat, gdy straciła oboje rodziców.
- Mamę i tatę miałam krótko, ale zdążyli mi wpoić zasady, które zaowocowały w późniejszym życiu – uważa Joanna. – Często widziałam rodziców klęczących przy łóżku. Później sama angażowałam się w życie Dzieci Maryi, dziecięcej róży różańcowej, potem duszpasterstwa akademickiego. Poważną próbą była śmierć jej kilkunastoletniego syna.