Wilamowiczanie uczestniczyli w 2011 r. we Lwowie w przeniesieniu szczątków św. Józefa Bilczewskiego. Do tej pory spoczywały na Cmentarzu Janowskim, a zostały przeniesione na dedykowany mu ołtarz we lwowskiej katedrze. To był jeden z elementów przygotowań do 600-lecia archidiecezji lwowskiej.
Abp Bilczewski był znany ze swej wielkiej wrażliwości na problemy ludzi ubogich. Symbolicznej wymowy nabrał fakt, że postanowił, by po śmierci jego ciało złożono nie na Cmentarzu Łyczakowskim, największym w mieście, ale na Cmentarzu Janowskim, gdzie chowano najbiedniejszych. Tam spoczywał do 2011 roku. W kwietniu uroczyście przeniesiono je do katedry.
W skierowanym do wiernych archidiecezji lwowskiej liście pasterskim w 1903 r. pisał:
- Bracia Wy moi kochani! Pana Jezusa bardzo to obchodziło, że lud nie miał chleba. Troska o zapewnienie ludziom nieba nie pochłonęła Jego myśli i serca ludzkiego tak dalece, iżby nie odczuwały potrzeb doczesnych człowieka. Z Bożych Jego ust wyszły na puszczy te pełne miłości i głębokie słowa: Żal mi tego ludu… bo jest głodny.
Wiem, że dziś podobne powtórzyły się czasy. Lud cierpi głód, jeśli nie cały i nie zawsze, to często i w wielkiej liczbie. Jezus widzi Was… i znowu powtarza przez usta Swojego Zastępcy na ziemi, przez Papieża: Żal mi tego ludu!
I mnie żal wszystkich biednych i cierpiących. Wszak ciągle stoi mi w pamięci owo pytanie, jakie Kościół zadał mi przez usta Najdostojniejszego biskupa Konsekratora, zanim przypuścił mię do święceń na pasterza archidiecezji: „Czy mianowicie dla wszystkich ubogich i bezbronnych i dla wszystkich, którzy znajdują się w potrzebie, chcę w imię Boga być zawsze pełen miłości i miłosierdzia?” Odpowiedziałem, że „chcę”. Jakże po takim uroczystym przyrzeczeniu miałbym być obojętnym na zagadnienie, które i u nas jest punktem ciężkości obecnych stosunków i nie tylko kwestią chleba, ale bardziej jeszcze sprawą religijną i moralną, sprawą chrześcijańskiej sprawiedliwości i miłości, od której zależy wprost zbawienie wielkiej części moich diecezjan, ponieważ nędza jest najbliższą okazyą do grzechu i często doradcą występku i zbrodni. Rozumiem dobrze, że ratując dusze, ratuje się i ciała, ale i na odwrót, ratując ciała i pomagając ludziom do chleba, ratuje się też dusze, trzyma się je przy Bogu i Jego Kościele.
W drodze do katedry
Trumna-relikwiarz ze szczątkami pasterza ubogich, ozdobiona figurami aniołów została wystawiona w miejscu dotychczasowego grobu, a potem kondukt ruszył ulicami Lwowa. Na przemian z przedstawicielami Lwowa trumnę nieśli samorządowcy z Wilamowic i powiatu bielskiego, górnicy, członkowie zespołu regionalnego.
- To przejście trwało półtorej godziny. Widok procesji był dla wielu ludzi zaskoczeniem, często padały pytania, co to za wydarzenie. Niektórzy nie wiedzieli, kim był abp Bilczewski, więc trzeba było tłumaczyć. Wzruszające było, gdy się dowiadywali i ściągali czapki, a niektórzy dołączali do konduktu. Idąc, myślami sięgaliśmy też do tego pierwszego pogrzebu, gdy z katedry odprowadzała arcybiskupa ogromna procesja - wspomina Beata Biesik, nauczycielka wilamowickiej szkoły, której patronem jest św. Bilczewski. W jej wspomnieniach wracały też chwile sprzed 10 lat, gdy składała na ręce Jana Pawła II dary podczas beatyfikacji rodaka we Lwowie.
Tuż po zakończeniu uroczystości w katedrze lwowskiej wierni zaczęli oddawać cześć relikwiom św. Józefa Bilczewskiego. Obecnie relikwiarz znajduje się przed ołtarzem głównym. - To ogromne przeżycie, gdy można było ucałować tę trumienkę i oddać patronowi nasze trudne sprawy – podkreśla Beata Biesik.