Ewangelizacja ma sens tylko wówczas, kiedy prowadzi do spotkania z Jezusem.
W czasach szkolnych nie cierpiałem pierwszych lekcji po wakacjach z dwóch przedmiotów: wychowania plastycznego (chodziłem do szkoły w tak dawnych czasach, że przedmiot ów był nauczany i nikt wówczas nie wyobrażał sobie szkoły bez niego) oraz języka polskiego. Dlaczego? Bo pierwsza praca plastyczna, najczęściej w dowolnej technice, miała być ilustracją „Mojej wakacyjnej przygody”. Pierwsze wypracowanie z języka polskiego nosiło identyczny temat. Jakież można było mieć wakacyjne przygody wieku szkolnego, w czasach wczesnogierkowskiej siermięgi? Zbieranie jagód? Chwytanie żab w przydrożnym rowie? Oglądanie „Czterech pancernych i psa”? Połowę z tych atrakcji dziś miażdżąco oprotestowaliby ekolodzy, pozostałą część - historycy. Takie czasy.
Od zakończenia wakacji minął miesiąc. Jednak wciąż jestem pod wrażeniem prowadzonych latem na Podbeskidziu akcji ewangelizacyjnych. O nietuzinkowych przedsięwzięciach służących głoszeniu Dobrej Nowiny nie pozwalają zapomnieć kolejne, na wielką skalę, duchowe przedsięwzięcia. Jeszcze nie przebrzmiały echa niedzielnej ewangelizacji w Żywcu, a tymczasem Bielsko-Biała szykuje się do całego Tygodnia z Ewangelią. Program jest bogaty. Właściwie Jezusa żyjącego w Kościele będzie mógł spotkać, rozpoznać i przyjąć człowiek każdego wieku, stanu, zawodu, każdej wrażliwości. I podobnie, jak o dwóch powakacyjnych przedmiotach szkolnych, chciałbym zabrać głos tylko w dwóch sprawach.
Pierwsza dotyczy hasła Tygodnia z Ewangelią: Dlaczego (Nie)wierzę? Od ładnych paru dni rzuca się to pytanie w oczy z wielkoformatowych banerów umieszczonych przy ruchliwych arteriach miasta. Brakuje mi w tym pytaniu przedmiotu wiary, ale nie będę się czepiał, z marszu zakładając, że chodzi o Boga. Myślę sobie: gdyby mnie ktoś spytał, dlaczego wierzę w Boga? Odpowiedziałbym: bo On wierzy we mnie. I to jest - wydaje mi się - argument za wiarą nie do obalenia.
Druga sprawa, to kwestia tego, co w akcjach ewangelizacyjnych podoba mi się najbardziej: koncert, spotkanie, świadectwa, prezentacja ruchów? Nie. Najbardziej podoba mi się, że w ewangelizacji jest miejsce na konfesjonał i na ołtarz. Bo ewangelizacja ma sens tylko wówczas, kiedy prowadzi człowieka do spotkania z Jezusem w tych dwóch najbardziej intymnych miejscach, w jakich można Go spotkać. Reszta punktów programu, to drogowskazy.