Sportowcy w ciągu 46 godzin pokonali dystans z Będzina do Wiednia. Tutaj trzech z nich wystartowało jeszcze w trzykilometrowym biegu Jana III Sobieskiego, zajmując 3., 4. i 5. miejsce. Na zakończenie sztafety biegacze wzięli udział we Mszy św., której na Kahlenbergu przewodniczył bp Józef Zawitkowski z Łowicza.
Dwa rowery i biegacz
Biegacze podzielili się na cztery grupy: dwu- i trzyosobowe. „Trójka” składała się z dwóch rowerzystów i biegacza. Po przebyciu dziesięciu kilometrów biegacz zamieniał się z jednym z rowerzystów, podobnie, po kolejnych dziesięciu kilometrach.
30 kilometrów od miejsca startu, w autokarze czekali na biegaczy zmiennicy. Ci, którzy ukończyli swój trzydziestokilometrowy odcinek mieli 4-5 godzin na odpoczynek, urywany sen i posiłek. Każdy z biegaczy miał do dyspozycji jeden rząd foteli w towarzyszącym biegowi autokarze, którego luki bagażowe pełniły rolę spiżarki, lodówki, kuchni, łazienki i garażu dla rowerów.
Sportowcy przyznają zgodnie, że dystans, jaki mieli do przebiegnięcia, nie był najcięższym wyzwaniem. O wiele trudniejsza do pokonania była senność, konieczność zerwania się do biegu w środku nocy, zmaganie z upałem w ciągu dnia i z chłodem po zmierzchu.
Zgranie ekipy, koleżeńska atmosfera a także podniosły cel wyprawy dodawały hartu i przyczyniły się do bezpiecznego uwieńczenia sztafety sukcesem.