– Jedziecie tropem ojca Mateusza? – żartowali ich znajomi, sympatycy serialowego księdza-detektywa. – Nie, nie. tropem historii sprzed 11 lat – tajemniczo rzucili, wsiadając do autobusu w kierunku Sandomierza...
Przed rokiem odnalazłam tę hiszpańską listę – Agata Barcik z Bielska-Białej zaczyna zagadkowo niczym Agatha Christie. – Przestudiowaliśmy ją dokładnie. Zaczęliśmy kompletować sprzęt. Do tego – przygotowania formy fizycznej, żeby sprostać zadaniu. – A że czerwcu obchodziliśmy niezwykle okrągłą – bo jedenastą – rocznicę ślubu, uznaliśmy, że to będzie dobry pomysł... – z humorem dopowiada Piotr, mąż Agaty.
203 kM – damy radę
Marzyli o wyprawie do Hiszpanii i przejściu szlakiem do grobu apostoła Jakuba Starszego – Camino de Santiago de Compostela. Ograniczały ich możliwości finansowe, czasowe, rodzinne. Ale marzeń nie zawiesili na kołku. – Dowiedzieliśmy się, że w Polsce południowej jest już bardzo dużo szlaków św. Jakuba, które dalej, przez całą Europę wiodą do Santiago – mówi Agata. – W internecie znaleźliśmy stronę poświęconą Małopolskiej Drodze św. Jakuba, która prowadzi z Sandomierza do Krakowa. – Pomyśleliśmy: 203 kilometry – damy radę – uzupełnia Piotr. – Kupiliśmy przewodnik. To prawdziwa skarbnica wiedzy o trasie. – Hiszpańska lista to spis niezbędnych rzeczy, które warto mieć ze sobą na Camino – wyjaśnia Agata. – Zasugerowaliśmy się nią. Trzymaliśmy się zasady, żeby ciężar naszych plecaków nie przekroczył dziesięciu procent wagi ciała. Najtrudniej było rozstać się z synem Dawidem. Na szczęście w Andrychowie mieszka stęskniona za wnukiem babcia.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się