Upał...

...czyli o wyższości słońca nad deszczem.

Spotkał kiedyś bogacz obdartusa z jednym tylko sandałem na nodze.
- Hej, zgubiłeś jeden but! - zadrwił.
- Nie zgubiłem, tylko znalazłem jeden but - uśmiechnął się obdartus.
Poszli pielgrzymi piechotą na Jasną Górę. Z różnych miejscowości Podbeskidzia, różnymi drogami, żeby się spotkać w Częstochowie i razem stanąć przed ikoną Czarnej Madonny. Aż mnie język świerzbi, żeby zadrwić: „piękna” pogoda im się trafiła. Bieguny magnetyczne na słońcu zamieniają się miejscami. Stąd upał, suchy wiatr, roztopiony asfalt, żar z każdej strony. Ci, co modlili się o pogodę, przesadzili. To trochę jak z tym mężczyzną, który spieszył się na pociąg. Z marszu przeszedł w bieg.
- Panie Boże, pomóż, żebym zdążył.
A ponieważ biegaczem był niewprawnym, potknąwszy się, runął jak długi.
- Panie Boże, prosiłem, żebyś mi pomógł. Ale to nie znaczy, że musiałeś mnie popychać.
Ciągle człowiek niezadowolony. Z pogody też. Kiedy pada - źle. Upał - jeszcze gorzej. Podczytując i podsłuchując echa z pieszego pielgrzymowania na Jasną Górę natknąłem się jednak na głos pątnika z Cieszyna.
- Upał lepszy jest, niż deszcz - utrzymuje. Dlaczego? Odpowiedź jest zaskakująco prosta:
- Bo w deszczu naciąga się kaptur mocno na twarz i człowiek nie widzi człowieka. A w słońcu, choćby najbardziej ostrym, widzi się ludzi dookoła.
Odeszła mi chęć, by narzekać albo się naigrawać. O pielgrzymce mówi się, że to rekolekcje w drodze. Księża przygotowali sobie konferencje, obrali tematy, spisali notatki. A i tak może się okazać, że najskuteczniejszym kaznodzieją jest upał.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..