Beatyfikacja?

"Wyniesienie na ołtarze" podoba mi się bardziej.

Często tę samą rzecz można nazwać w różny sposób. Na przykład: odczuwając silny ból w skroniach, można powiedzieć: „mam migrenę” albo - zwyczajnie - „łeb mi pęka”.

Pomyślałem sobie o tym przy okazji beatyfikacji Matki Małgorzaty Łucji Szewczyk, założycielki serafitek. Można powiedzieć właśnie „beatyfikacja”. Oznacza to wyróżnienie, podanie jako przykład, jako orędowniczkę kobiety w brązowym habicie, która dobrze przeżyła swoje życie, zrobiła to, co do niej należało i jako orędowniczka może teraz wspomagać nas w modlitwie.

Beatyfikacja oznacza, że Matkę Małgorzatę możemy nazywać odtąd błogosławioną. Błogosławioną, czyli... szczęśliwą. W Ewangelii mamy takie ad hoc beatyfikacje: Maryję nazywają błogosławioną Archanioł Gabriel, św. Elżbieta oraz anonimowa kobieta z tłumu, która woła do Jezusa: błogosławione łono, które cie nosiło i piersi, które ssałeś! Sam Jezus nazywa błogosławionymi, czyli szczęśliwymi, cichych, ubogich duchem, czystego serca, prześladowanych itd.

Msza św. dziękczynna za beatyfikację Matki Małgorzaty w Oświęcimiu zakończyła się procesją. Stojącą przed ołtarzem skrzynię ze szczątkami założycielki krzepkie serafitki wzięły na barki i zaniosły do kościoła.

Wcześniej Matka spoczywała w przedsionku oświęcimskiego kościółka. Teraz trumienkię z jej relikwiami umieszczono na bocznym ołtarzu ozdobionym jej wizerunkiem, na lewo od prezbiterium.

To jest właśnie taki gest, który niezwykle przejmująco przypomina, że o beatyfikacji mówi się często jako o wyniesieniu na ołtarze. I w tym przypadku - podobnie, jak przy bólu skroni i tysiącu innych spraw codziennych, to samo zdarzenie czy zjawisko może nazwać na kilka różnych sposobów.

"Wyniesienie na ołtarze" podoba mi się bardziej. Na własne oczy widziałem jak z grobu w ziemi podniesiono, podźwignięto, wywyższono błogosławioną na ołtarz, wysoko, żeby wszyscy widzieli. To dopiero pokazuje, czym na prawdę jest beatyfikacja.

Dlaczego tak się tym przejmuję i tyle o to zawracam głowę? Bo to jest znak przyszłości każdego z nas. Kiedy w Wielkanoc wyciągamy figurkę Chrystusa z Grobu Bożego, wkładamy jej w rękę chorągiew i śpiewamy „Alleluja”, to czynimy to z gipsowym czy żywicznym wizerunkiem.

Kiedy Kościół beatyfikuje, wynosi na ołtarze konkretną osobę. W ten sposób beatyfikacja staje się zastrzykiem wiary, także w moje własne zmartwychwstanie. Czyż to nie piękne?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..