Bożena Gluza z Kalnej i Marta Hajduga z Bielska-Białej: - Jaki musi być Miłosierny Bóg, skoro już tutaj doznajemy tak wielkiej miłości i życzliwości ludzi!
Marta Hajduga: - Wspaniale się idzie, panuje wśród nas wspaniała atmosfera, mimo tej nie najlepszej pogody. Nasz ksiądz nam cały czas przypomina: "Machajcie wszystkim ludziom na trasie - nie tylko po to, żeby ich pozdrowić, ale też po to, żeby się rozgrzać!"
To moja pierwsza piesza pielgrzymka. Wcześniej uczestniczyłam w autokarowych i rowerowych, ale ta jest zupełnie inna. Bardzo buduje mnie tutaj życzliwość między nami - pielgrzymkowymi braćmi i siostrami - i życzliwość, jakiej doznajemy od ludzi na trasie. Jedni nas przyjmują na noclegi, inni na postojach częstują kawą, herbatą, zupą, zapraszają: "Tu proszę usiąść, odpocząć". Panie ekspedientki wychodzą ze sklepów i częstują ciastkami, słodyczami - coś wspaniałego!
Ktoś powiedział, że takim pielgrzymowaniem można się zarazić. Tu się można zmęczyć fizycznie, odpocząć psychicznie i wzmocnić duchowo. Od teraz jestem tego pewna i myślę, że nie jest to moja ostatnia pielgrzymka.
Jak niesamowity musi być miłosierny Pan Bóg, skoro tyle dobra doznajemy tutaj już od ludzi.
Bożena Gluza: - Tu czas inaczej płynie. Na przykład dzisiaj - już przeszliśmy 10 kilometrów, a mnie się wydaje, ze dopiero jeden kilometr. Idę po raz piąty w pieszej pielgrzymce. Wcześniej chodziłam od nas z Kalnej na Jasną Górę. Potwierdzam, że wspaniałą niespodzianką jest ogromna życzliwość ludzi.
W Witkowicach nas tak witano, jak chyba nawet sam Papież nie był witany! Orkiestra nam marsza grała, ludzie częstowali nas ciastami.