Bardzo chciałem pójść do Łagiewnik
Bardzo chciałem pójść na tę pielgrzymkę. Dowiedziałem się o niej w Adwencie - w czasie Bożej Brzemienności - kiedy piesze wędrowanie Kościoła Diecezjalnego do Łagiewnik było jeszcze ideą, samym tylko pomysłem. Byłem świadkiem niepewności, jaka towarzyszy - jak myślę - oczekiwaniom matki i jej bliskich na narodzenie dziecka: czy będą chętni, by pójść? Ilu? Może tylko kilkanaście osób? A może tysiąc, jak na Jasną Górę? Będzie upał, czy przymrozki, a może mokry śnieg?
Bardzo chciałem pójść na t pielgrzymkę, ale Opatrzność sprawiła, że z grupą innych pielgrzymów jestem w Ziemi Jezusa. Upał, kurz, tłumy ludzi, gwar języków z całego świata. W czasie, w którym Podbeskidzie maszeruje do Łagiewnik, przed obraz Jezusa z sercem promieniującym bielą i czerwienią, stawiam kroki na śladach, pozostawionych przez Mojżesza i Naród Wybrany w drodze do Ziemi Obiecanej. Próbuję te pielgrzymki łączyć w sercu. Znalazłem nawet coś, co je łączy.
Oto Naród Wybrany idąc przez pustynię szemrze po raz kolejny, tym razem z powodu braku wody. Mojżesz wyciąga laskę i uderza nią w skałę, by wyprowadzić z niej wodę. Uderza dwukrotnie. Święty Augustyn wytłumaczy tę dwukrotność jako znak i zapowiedź dwóch belek krzyża Chrystusowego. Żydowski Talmud powie inaczej: Mojżesz uderzył laską w skałę dwukrotnie, bo gdy uczynił to po raz pierwszy, ze skały wypłynęła krew, dopiero za drugim uderzeniem skała wydała wodę.
Widziałem w Nazarecie w kościele i w hotelu łagiewnicki obraz z napisem „Jezu ufam Tobie”. Na szarfę z arabskimi literami spływały takie same, jak zawsze, dwa promienie: czerwony - jak krew i biały - jak woda. Tak, jakby Mojżesz swoja laską dwa razy uderzył w serce Jezusowe. Tak jak Piotr, który najpierw się zaparł Jezusa na Jego krwawą Mękę, a potem wodą udzielał chrztu w Imię Pańskie. Krew i woda, miłosierdzie i łaska. Choć Ojczyznę Jezusa i Łagiewniki dzielą tysięczne kilometry, to jednak łączą je zarazem głębokie znaki.
Bardzo chciałem pójść na te pielgrzymkę, planowałem ją sobie. Nie poszedłem. Jestem gdzie indziej, z ludźmi równie spragnionymi Boga jak ci z pielgrzymki piechotą do Łagiewnik. Mówią: chcesz rozśmieszyć Pana Boga? Powiedz mu o swoich planach. Jezu, ufam Tobie.