Idę podziękować za wszystko, czego doświadczyłem...
Idę, żeby podziękować Panu Bogu za to, że mnie przez całe życie prowadzi i obdarza łaskami. Od dawna staram się zgłębić przekaz św. Faustyny na temat Bożego Miłosierdzia. Czytam "Dzienniczek" od kilku lat. Kiedyś wydawało mi się, że przeczytam szybko, jak kolejną książkę. Przekonałem się, że lepiej jest czytać po fragmencie i rozważać ten tekst. I teraz już chyba trzeci rok czytam tak po kolei, z rozważaniem.
Dowiedziałem o pielgrzymce kilka miesięcy temu, a pójść postanowiłem, bo to dla mnie szczególny rok. Miałem w marcu 50. urodziny i wtedy uświadomiłem sobie, że 50. rocznica mojego chrztu przypada w Niedzielę Miłosierdzia. Planowałem wcześniej wyjechać tego dnia do sanktuarium w Łagiewnikach, bo jeżdżę tak co roku. Tym razem to była szczególna pielgrzymka dziękczynna za sakrament chrztu świętego. Z kolei dwa lata temu miałem to szczęście, że w Niedzielę Miłosierdzia byłem w Rzymie na beatyfikacji Jana Pawła II. To było wspaniałe przeżycie...
Ta pielgrzymka była już drugą moją wyprawą do Łagiewnik w tym roku. Wcześniej, w lutym, pojechałem też na nocne czuwanie w sanktuarium Bożego Miłosierdzia wraz z Apostolstwem Dobrej Śmierci ze Skoczowa. Teraz będzie to moje trzecie tegoroczne pielgrzymowanie, tym razem na piechotę.
Na co dzień staram się łączyć duchowo z Łagiewnikami przez Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Podczas spotkań z gośćmi, kiedy przychodzi Godzina Miłosierdzia, proponuję wspólną modlitwę. Nikt nigdy nie zaoponował...
Drogi się nie boję. Lubię pielgrzymować i oddawać Panu Bogu trud pielgrzymowania. Zacząłem uczestniczyć w pieszych pielgrzymkach w 1998 roku. Najpierw cztery razy chodziłem z grupą zaolziańską na Jasną Górę, a potem z cieszyńską grupą w pielgrzymce diecezjalnej. Co roku udawało mi się iść. Teraz wyruszam szesnasty raz.