Pielgrzymuję w podzięce za to, że nie piję.
To będzie moja szósta piesza pielgrzymka. Prawie 30 lat temu dwukrotnie szedłem na Jasną Górę z warmińską grupą z Olsztyna, a później pielgrzymowałem z Cieszyna. Gdy usłyszałem o pierwszej pieszej pielgrzymce do Bożego Miłosierdzia, od razu postanowiłem pójść. To dla mnie osobiście bardzo ważne, bo choć ciągle gdzieś się borykam z ufnością, jestem od lat czcicielem Bożego Miłosierdzia i św. Faustyny. Byłem w sanktuarium Bożego Miłosierdzia już kilkakrotnie.
Zaczęło się od tego, że swoje pierwsze pielgrzymki do Częstochowy ofiarowałem w jednej intencji: żebym potrafił przestać pić. I mnie się taki cud zdarzył. Pamiętam ten dzień: 29 kwietnia 20 lat temu otrzymałem od mojego terapeuty zadanie. Miałem napisać list pożegnalny do alkoholu. Mam w domu obraz Jezusa Miłosiernego. Usiadłem przy obrazie i zacząłem pisać. Pisałem ze łzami w oczach. I pożegnałem alkohol, a pierwsze miejsce w moim życiu zajął Bóg. Wytrzeźwiałem! Za ten cud będę dziękował idąc w tej pielgrzymce. Pójdę podziękować dokładnie w 20. rocznicę tamtego dnia...