Na te przedstawienia przyjeżdżają całymi autokarami z różnych stron Polski. Niektórzy już po raz kolejny, bo cenią sobie te trzy godziny, po których biblijne sceny i refleksja nad tym, co wydarzyło się w Jerozolimie ponad 2000 lat temu, zapada nie tylko w pamięć, ale przede wszystkim w serce.
Jak co roku konieczne okazały się pewne zmiany w obsadzie, bo nie zawsze aktorom dopisuje zdrowie, albo obowiązki na studiach czy w pracy nie pozwalają bywać codziennie po parę godzin na scenie. Obok Mariana Sowy, który od początku w misterium gra apostoła Piotra, po raz pierwszy stanął jego dorosły syn Krzysztof, jako apostoł Andrzej. Stanisław Pońc – odtwórca Chrystusa, czy Stanisław Putyra, występujący jako Piłat, grają już prawie 30 lat! Licząc średnio po 8-9 przedstawień rocznie odtworzyli swoje role często ponad dwieście razy. Mówią o pewnym doświadczeniu scenicznym, nigdy – o rutynie. - To, co gramy, wciąż przeżywamy na nowo - podkreślają. I to dlatego wciąż na nowo przeżywane spotkanie z Chrystusem, którego otaczają w finałowej scenie, pomaga tylu widzom we własnym przeżyciu tajemnicy Zbawienia.
- W Roku Wiary zwracamy uwagę na znaczenie ewangelizacji i tak chciejmy przeżywać to spotkanie. Dlatego nigdy nie bierzcie nas za aktorów, bo jesteśmy tylko narzędziami w ręku Boga. Mamy wielką nadzieję, że dzięki temu misterium w sercach zapali się choć iskierka wiary – mówiła do widzów s. Jadwiga Wyrozumska, reżyser misterium i kierownik Zespołu Teatralnego Parafii św. Elżbiety w Cieszynie.