Cieszyn i... ikony?

Gdyby nie przemytnicy z lat 80-tych, tego "Spotkania szersznikowskiego" by nie było. W Muzeum Śląska Cieszyńskiego pokazano... prawosławne ikony kalendarzowe.

- Nawet dziewięćdziesiąt procent cennych eksponatów, jakie posiada każde muzeum, bardzo rzadko opuszcza magazyny - mówi Marian Dembiniok, dyrektor Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie. - Fizyczną niemożliwością jest pokazanie wszystkiego, co piękne i ważne dla historii regionu. Ale staramy się, by przynajmniej od czasu do czasu otworzyć magazyny i wydobyć z nich prawdziwe skarby.

Tak się stało 27 lutego, kiedy to w ramach zapoczątkowanych w styczniu "Spotkań szersznikowskich", goście muzeum mogli zobaczyć pięć z około trzystu (!) prawosławnych ikon, jakie posiada w swoich zbiorach cieszyńska placówka. Pracownik muzeum Maksymilian Kapalski przedstawił prelekcję na temat: "Malowane kalendarze prawosławne - ikony ze zbiorów Muzeum Śląska Cieszyńskiego".

Ikony kalendarzowe, to bardzo popularny "sposób odmierzania czasu" w świecie prawosławnym. Na każdy miesiąc przygotowywano ikonę z wizerunkami świętych, czczonych przez daną wspólnotę właśnie w tym czasie. Cieszyńskie muzeum ma w swoich zbiorach pięć ikon kalendarzowych - na styczeń, marzec, sierpień, październik i listopad. Wszystkie można było dokładnie obejrzeć podczas wykładu.

Cieszyn i... ikony?   Maksymilian Kapalski przybliżył słuchaczom drugiego "Spotkania szersznikowskiego" historię i przeznaczenie prawosławnych ikon-kalendarzy Urszula Rogólska/GN - Skąd prawosławne ikony w Cieszynie? Odpowiedź jest bardzo prosta - uśmiecha się Irena Prengel-Adamczyk, szefowa muzealnego działu sztuki. - W latach osiemdziesiątych przekazywali nam je celnicy, którzy odnajdywali je w bagażach osób przemycających je z terenu Związku Radzieckiego na zachód Europy. Każde dzieło artystyczne wykonane przed 1945 rokiem było traktowane jak zabytek - nie można go było wywozić bez specjalnej procedury i dokumentów. Wraz z likwidacją granic, ikony przestały do nas trafiać.

Jak wyjaśnia Irena Prengel-Adamczyk, ikony z cieszyńskich zasobów, to na pewno nie najcenniejsze dzieła - np. ikony Rublowa. Najcenniejsze, jakie udało się uchronić przed wywozem na zachód, zostały przekazane placówkom Muzeum Narodowego w różnych miastach Polski. W muzeum cieszyńskim zaś pozostały ikony z prywatnych domów mieszkańców byłego ZSRR. Także cenne, choć o mniejszej wartości artystycznej, wykonane w XVIII i XIX w.

- Zapewne były sprzedawane ze względów ekonomicznych - w czasach ogromnej biedy pojawiał się ktoś, kto oferował za taką ikonę parę, może paręnaście dolarów - dodaje Irena Prengel-Adamczyk.

Cieszyn i... ikony?   Kalendarzowe ikony na październik i listopad, będące w posiadaniu Muzeum Śląska Cieszyńskiego Urszula Rogólska/GN Spotkanie poświęcone ikonie, przyciągnęło prawdziwy tłum cieszyniaków z polskiej i czeskiej strony. Kolejne odbędzie się 27 marca. Mgr Mariusz Makowski opowie o Henryku Jandaurku - cieszyńskim fotografie.

- Naszym marzeniem jest przyciąganie do muzeum jak najliczniejszych grup odwiedzających. Mamy  nadzieję, że przysłużą się temu także "Spotkania szersznikowskie", organizowane przez nas w każdą ostatnią środę miesiąca o godzinie 17.00 (z wyjątkiem lipca, sierpnia i grudnia) - dodaje dyrektor Dembiniok.

 

Cieszyn i... ikony?  

« 1 »