Około dwustu zawodników stanęło na starcie konkurencji 15. Zimowych Igrzyskach Abstynentów. Po raz trzeci rozegrano je w Brennej.
- Igrzyska, to wielka poradnia godnego życia - mówi ks. Władysław Zązel. - Pijaństwo ma dużą reklamę, bo i reklam alkoholu nie brakuje. Nałóg dotyka ludzi niezależnie od płci, wieku, statusu społecznego. I jesteśmy tutaj, bo tu chodzi o wyzwalanie człowieka spod tej władzy. Ci, którzy zdecydowali się zerwać z nałogiem alkoholizmu, dobrze siebie znają. Chodzi o to, żeby stwarzać modę na niepicie - żeby się nam udzielała radość trzeźwego przebywania ze sobą. Dlatego są tu z nami i ci, którzy wyzwalają się z tego problemu, jak i ci, którzy nigdy z alkoholem problemu nie mieli. „Pić nieduzo to nic duzego, nie pić ino w Wielkim Poście, to nic duzego, ale nie pić cały rok cy nie pić wcale, to dopiero coś - ale na to trza chłopa. I baby też”. Tutaj są właśnie tacy „twardziele”, którzy chcą żyć w wolności.
- Nie lubię śniegu i zimy. Ale zimą jest jeden wyjątkowy dzień, którego nie zamieniłbym na całe lato - to właśnie dzień Zimowych Igrzysk Abstynentów - zdecydowanie mówi Lech Malinowski z KTK, od pierwszych zawodów zaangażowany w ich organizację. - Kiedy wręczam maluchom czekoladę za udział w slalomie i widzę ich radość, wiem, że warto. Niektórzy dorastają z nami - 15 lat to już kawał czasu. A razem z dziećmi są ich rodzice - ludzie, którzy świadomie deklarują, że chcą żyć w trzeźwości. Tu dają tego publicznie świadectwo.
- Przyjechałyśmy z Wrocławia na egzamin regionalny, który mamy jutro w ramach kursu na instruktora narciarskiego - mówią Martyna Maciejewska i Maria Czarnecka. - Nie wiedziałyśmy nic o tej imprezie, ale zdecydowałyśmy się wziąć udział i... zajęłyśmy pierwsze i drugie miejsce w naszej kategorii. Było bardzo przyjemnie. Wspaniała atmosfera sportowej zabawy. Nikogo nie znałyśmy, a czujemy się tu znakomicie.
- Zaskoczone jesteśmy - nie wiedziałyśmy, że ktoś w Polsce już od 15 lat organizuje takie zawody. Tyle lat, to znaczy, że to już zakorzeniona tradycja, ma siłę przetrwania, ludzie tego potrzebują, to ich buduje - dodają Anna Ząbczyńska i Grażyna Dobosiewicz, które przyjechały z Martyną i Marią. - Ludzie, którzy borykali się lub nadal borykają z problemem alkoholizmu, tu odnajdują siłę do walki. To zrobiło na nas wielkie wrażenie.