Pochodzący z Jaworzynki misjonarz – oblat o. Wiesław Krótki – został mianowany przez papieża biskupem diecezji Churchill-Baie d’Hudson w Kanadzie. Na dalekiej północy, wśród Inuitów Ziemi Baffina, misjonarz pracuje od 23 lat.
Ziomkowie o. Wiesława Krótkiego z Jaworzynki uśmiechają się, że tylko twardy góral „stąd” mógł się podjąć takiego zadania. Zawędrował tak daleko na północ w kierunku bieguna, że dalej już się nie da.
Ostatni raz odwiedził Jaworzynkę w 2008 roku. – Miał przyjechać do Polski w ubiegłym roku, ale powiedział, że najpierw bardzo chce skończyć budowę kościoła w Igloolik – mówi mama księdza biskupa nominata. – To bardzo ciężka praca. Byłam tam, miałam możliwość zobaczyć, w jakich warunkach pracował. To mała wysepka, otoczona arktycznym morzem. Temperatura dochodzi nawet do minus 60 stopni. Nic nie rośnie. Tak więc sezon budowlany latem to raptem parę tygodni. Wiem, że ma nadzieję, iż mimo nowych obowiązków będzie mógł dokończyć budowę kościoła dla parafian z Igloolik. O. Wiesław Krótki wśród swoich rodaków w Jaworzynce Archwium o. Wiesława Krótkiego OMI
„Północ jest cudowna – pisał o. Wiesław w jednym z listów w 2004 r. – Przemierzają ją dziesiątki, a nawet setki ludzi, ale nie staje się ona dla nich domem. Daleką Północ albo się kocha, albo nie. Niektórzy potrafią ją akceptować, ale nie dlatego, że chcą, tylko że muszą. Dotyczy to także misjonarzy. Czy należę do tych mocnych – nie wiem, ale jedno jest pewne: kochać można wszędzie. Moc, wytrwanie i wiarę daje mi Bóg, a modlitwa moja i innych naprowadza mnie na Jego wezwanie, na powołanie, których potrzeba mi codziennie”.
Przestrzeń między placówkami o. Wiesław pokonuje samolotem, a od lutego do maja skuterem śnieżnym. „Podróż pomiędzy Igloolik a Pont Inlet to np. 5 dni drogi skuterem. Nie ma dróg, znaków, stacji benzynowych czy nawet znaku śladów poprzedniej wyprawy. Po drodze nikt nie mieszka. Wypadek, zagubienie drogi, zamieć są codziennością, a z drugiej strony towarzyszy nam świadomość, że pomoc może nadejść za późno. Wtedy na test wystawiona jest nasza wiara, bo najczęściej posiadane umiejętności wykorzystane są bardzo szybko, a reszta to cierpliwość i ufność, że dobroć Boga po raz kolejny przejawi swoją moc. Każda taka podróż może być ostatnia, więc przylgnięcie do Boga i jedność z Nim stają się coraz głębsze.