Polskie piekło

Czy kopiec pamięci w Oświęcimiu ma szansę?

To już prawie trzydzieści lat, gdy jako kleryk słuchałem wykładów ks. Tischnera. Profesor tryskał wiedzą i humorem. Pamiętam filozoficzne wykłady o piekle. Najpierw ten, że najlepsze jest komunistyczne piekło. Bo albo węgla brakuje, albo smoły w kotłach nie dowieźli. A jak już wszystkiego jest pod dostatkiem, to diabeł ze szczęścia się upije i nie ma komu dręczyć biednych duszyczek.

Pamiętam też śmieszno-gorzki wykład na temat: po czym poznać polskie piekło? Po tym, że nikt go nie pilnuje. Przy kotłach innych nacji stoją diabły i wpychają pod powierzchnię bulgocącego rosołu siarki na smole tych, którzy głowę wynurzą. Przy polskim kotle straży nie ma. Dlaczego? Niechby tylko jakiś nieborak dla zaczerpnięcia tchu wynurzył się na powierzchnię, zaraz pobratymcy, w tym samym kotle się smażący, pięścią drania po łbie zdzielą i pod powierzchnię cuchnącą na powrót wciągną. Polskie piekło.

W Oświęcimiu padła propozycja, by jednemu z licznych w tym mieście rond nadać imię prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zabieg to czysto formalny i niemal bezbudżetowy, pomijając koszt paru tabliczek informujących o tym fakcie. Nikt nie musi zmieniać adresu, dowodu osobistego, prawa jazdy i danych w banku, bo przy rondzie nikt nie mieszka. Nawet menele wybierają spokojniejsze miejsca. Ale natychmiast odezwały się głosy protestu, że taka propozycja, to dzielenie społeczeństwa, że się nie godzi, że nie był prezydentem wszystkich Polaków - tak, jakby któryś z pozostałych był.

W tym samym mieście, naznaczonym blizną Auschwitz, od lat kiełkuje idea budowy kopca pamięci ofiar obozu zagłady. Inicjatywę poparł ostatnio bp Tadeusz Rakoczy. Podniosły się głosy oburzenia i protesty. Jakoś niespecjalnie przeszkadzało komukolwiek kwestowanie przy kościołach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (bo w większości - o czym, nie wiedzieć dlaczego, wszyscy milczą - zbiera się przy kościołach i przecież nieprzypadkowo w niedzielę), a zbiórka na kopiec - przeszkadza. Polskie piekło. Regionalne piekiełko. Kiedy tylko ktoś głowę wynurzy nad powierzchnię, pozostali wciągną go na powrót: przed szkodą i po szkodzie głupi.

Prezydent Kaczyński nie był dla mnie idolem czy gwiazdą, podobnie, jak nie był i nie będzie zapewne żaden inny. Ale sprawował urząd z wyboru, dokonanego większością głosów - to siła i słabość demokracji zarazem. Nie wiem, czy do końca podoba mi się pomysł kopca pamięci, wizja zawarcia w nim biblioteki, sali konferencyjnej, studia radiowo-telewizyjnego jest równie piękna, co utopijna. Choć dlaczego nie mielibyśmy mieć naszego odpowiednika Yad Vashem? Można zwołać ogólnopolską krucjatę i za jednym zamachem ufundować kopiec pamięci w Oświęcimiu i warszawską Świątynię Opatrzności - czas potrzebuje swoich znaków. Wystarczy odrobinę więcej życzliwości.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..