Gdy stanęłam w drzwiach, zgasło światło i przy dźwiękach kolędy powoli rozjaśniały się kolejne części niezwykłej szopki. Widać było delikatne światełka wokół żłobka, poruszające się figurki, młyn, pływające po stawie kaczuszki…
Tak rozpoczęła się moja wizyta w domu 13-letniej Marianny Sowy z Cieszyna, autorki zdjęcia szopki, które zostało w naszym konkursie ocenione najwyżej. I zdałam sobie sprawę, jak trudne zadanie miała przed sobą, bo tej szopki – z tłumem niezliczonych postaci: ludzi, aniołów i zwierząt, z zarysem ukrytej w górskim zboczu stajenki i panoramą miasteczka Betlejem – nie sposób objąć obiektywem aparatu fotograficznego. Skomplikowanej sieci kabelków, które kryją się pod spodem, można się tylko domyślać. – Nasz najstarszy syn Krzysztof był już na świecie, więc szopkę zrobiłem dla niego – i dla nas, żeby w naszym życiu zrobiło się radośniej – wspomina Marian Sowa, tata Marianny. – Szopka powstała w 1989 r., tuż po tym, jak urodził się nasz drugi syn – Andrzej – dodaje mama Bogusława Banot-Sowa. Razem z mężem na przemian ciągną pełną bólu opowieść o dziecku, które żyło tylko kilka dni, o trzech kolejnych martwych ciążach i o szóstej, kiedy jako wcześniak urodziła się Marianna, wymodlona za wstawiennictwem św. o. Pio…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.