Kiedy cichną wybuchy petard, pojawiają się pytania o przyszłość.
Coraz głośniejsze są sylwestrowe noce w Beskidach. Tym razem wyjątkowa przejrzystość powietrza pozwalała na niekończące się podziwianie ognistych, ognistych pióropuszy. Być może mało kto już dziś pamięta, ale ta tradycja jest stara i ogólnoświatowa: zadaniem huku i ognia jest odpędzenie zła: niech idą precz wszelkie nieszczęścia, które w minionym roku nas dręczyły. Jest więc i w tym spektaklu fajerwerków jakiś obraz sądu ostatecznego, selekcji dobra i zła, nagrody i kary. Było - minęło. Ważne są dni, które przed nami.
Rozpoczęty właśnie rok zapowiada się nader ciekawie. Także w wymiarze naszego lokalnego Kościoła. Nie chciałbym uprzedzać faktów, ale nie sposób się powstrzymać od wspomnienia dwóch z nich, szczególnie wpisujących się w Rok Wiary. Tu przypomnijmy: ten szczególny czas budzenia serc i odnawiania łaski Chrztu Świętego, zainaugurowany w październiku ubiegłego roku, w półwiecze rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II, oficjalnie zakończy się w uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. A więc mamy przed sobą jeszcze całe jedenaście miesięcy Roku Wiary.
Pierwszym z jego owoców na Podbeskidziu, którym mamy nadzieję nasycić nasze dusze, jest planowana na początek maja piesza pielgrzymka do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Na owoc ten trzeba będzie poczekać jeszcze kilka miesięcy, ale zalążek już jest. To grupa ludzi, po części związanych z mającą dwudziestoletnią tradycję diecezjalną, pieszą pielgrzymką na Jasną Górę. Zamarzyło im się podobne, systematyczne produkowanie pęcherzy na stopach w rytm przesuwanych w dłoniach paciorków Różańca z metą u św. Siostry Faustyny. Pomysł jest rewelacyjny z kilku względów. Do Łagiewnik nie jest daleko: wystarczą dwa noclegi, a więc bagażu nie trzeba brać z sobą tyle, co wielbłąd uniesie. Pielgrzymka odbędzie się w czas długiego, majowego weekendu, więc dodatkowych urlopów nie trzeba będzie rezerwować. Wystarczą dobre chęci i niewielka zaprawa fizyczna, na wszelki wypadek. Piesza pielgrzymka, to może nie jest coś niesamowitego: pątnicy - bywa - biegną, jadą na wrotkach, na wózkach. Ale TA pielgrzymka ma charakter diecezjalny: wyruszy - podobnie jak peregrynacja jasnogórska - z Hałcnowa z błogosławieństwem księży biskupów, a w marszu połączą się wierni ze wszystkich parafii.
Drugim ważnym wydarzeniem będzie kongres Róż Żywego Różańca, zaplanowany na 7. października. Na wspomnienie Matki Bożej Różańcowej do Bielska-Białej przyjedzie armia modlących się na Różańcu z całej diecezji. Patronat nad kongresem objął biskup Piotr Greger, który w Żywym Różańcu upatruje niezmiernej i niedocenionej siły duchowej całych rodzin i pokoleń, niestrudzenie chwalących Boga z Maryją, przewodniczka człowieka na drogach wiary. W planie jest utworzenie struktur diecezjalnych Żywego Różańca oraz wprowadzenie jego statutu. Zapewne uda się w ten sposób połączyć modlitwę z systematyczną katechezą, służącą rozkrzewianiu i umacnianiu wiary.
Ucichły echa salw, posnęły zgodnie elektryczne keyboardy i góralskie gęśle, przez następne dwanaście miesięcy mole jednako gryźć będą i małą czarną i kwiecistą zapaskę. Na ścianie pusty kalendarz, żeby w równe linie dat wpisać proste godziny dobrego życia. Pan czasu i wieczności, Początek i Koniec go zostawił w darze. Bóg Ci zapłać, Boże.