Policjant na ambonie...

...czyli: nie daj się zabić

Parafrazując stary dowcip, można by spytać:
- Czy to prawda, że ksiądz proboszcz na komisariacie zbierał pieniądze?
- Z kilkoma małymi wyjątkami: tak! Z tym, że nie ksiądz, a policjant, nie na komisariacie, a w kościele, nie zbierał, ale rozdawał i nie pieniądze, ale elementy odblaskowe.

Taką właśnie akcję w minioną niedzielę przeprowadził młodszy aspirant Krzysztof Stankiewicz z bielskiej drogówki w kościele Matki Bożej Pocieszenia w Rybarzowicach: tłumaczył, na czym polega bezpieczne zachowanie pieszych na drodze i jak ważką rolę odgrywa dla ich bezpieczeństwa fakt, iż są z daleka widoczni dzięki odblaskowym elementom garderoby. Po Mszy św. rozdawał wiernym jaskrawożółte opaski, odbijające światła nadjeżdżających samochodów. Dzięki takiemu paskowi kierowca może dostrzec pieszego z trzykrotnie większej odległości. Ma więc trzykrotnie więcej czasu na reakcję: wyhamowanie i ominięcie, a nawet zatrzymanie - jeśli trzeba.

Z tymi odblaskami może jeszcze nie jest tak powinno i mogłoby być, ale jest zdecydowanie lepiej, niż było. Codziennie widzę przez okno maszerującą grupę pierwszaków. Przechodzą z jednego budynku szkoły do drugiego. Idą chodnikiem i w dzień, ale na kurtki mają założone odblaskowe kamizelki. Wygląda to może i tak, że tylko im łopaty dać do ręki, ale za to w szary, grudniowy dzień, z daleka krzyczy o ostrożność. Mam też sąsiada, który uprawia jogging wieczorową porą - zawsze w kamizelce, choć widzę go truchtającego wyłącznie po chodniku, wokół kościoła i cmentarza. Widuję też często zakamizelkowanych rowerzystów i szaleńców, mimo pogody dosiadających pretensjonalnie głośnych skuterów.

Oburzają się niektórzy na te policyjne występy w kościele: że nie wypada, że się źle kojarzy mundur, zwłaszcza taki, na ambonie, że Kościół miesza się znów do polityki, a polityka do kościoła, że to masakra jakaś jest i pomysł może i dobry, ale przesada w realizacji, bo wystarczyłoby, żeby policja tylko jakiś apel napisała, a ksiądz sam mógłby to przeczytać... Przecieram oczy ze zdumienia. Bo wydaje mi się, że w sprawie obrony ludzkiego życia cel uświęca środki. Bo - jak w Yad Washem - kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat. Ludzie ratowali kiedyś życie cudze z narażeniem własnego. A dziś w akcji ratowania życia przez zapobieganie tragedii wystarczy parę słów powiedzieć i rozdać odblaskowe opaski. I musi to zrobić policjant: bo poruszając tę sprawę na łamach, w radiu czy na ambonie jest bardziej wiarygodny, niż nie tylko ksiądz proboszcz, ale sam biskup nawet. Dlaczego? Bo jest świadkiem. Bo w swojej pracy widział niejedną ludzką tragedię, której tłem była droga albo ulica.

Polscy żołnierze pod Monte Cassino spotykali na drodze tabliczki z wymownym ostrzeżeniem: „Nie bądź głupi, nie daj się zabić”. Taka tabliczka przybrała dziś kształt jaskrawożółtego paska plastiku, który odbija światło.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..