Do wielkiej przygody, zrywu, skoku i ryzyka namawiał ks. Tomasz Jaklewicz gimnazjalistów i licealistów ze szkół prowadzonych przez Zgromadzenie Córek Bożej Miłości w Bielsku-Białej w dniu Święta Szkoły. I nie było w tym nic niepedagogicznego!
„Wiara zawsze zawiera coś z wielkiej przygody, zrywu i skoku, bo jest zawsze ryzykiem, że się przyjmie jako rzeczywiste i podstawowe to, czego bezpośrednio nie widać” - te słowa Papieża Benedykta XVI cytował ks. Tomasz Jaklewicz, zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego” podczas swojego spotkania z uczniami, nauczycielami szkół prowadzonych przez siostry oraz ich gośćmi z katolickich placówek oświatowych z Żywca i Czechowic-Dziedzic.
- Święto Szkoły tradycyjnie przypada 21 listopada, w dniu założenia w Wiedniu przez Matkę Franciszkę Lechner Zgromadzenia Córek Bożej Miłości (w 1868 r.) i w dniu kolejnej rocznicy podjęcia przez prezydenta Bielska-Białej, Bogdana Traczyka decyzji o otwarciu przez nas gimnazjum (w 2000 roku) - wyjaśnia s. Danuta Domszy dyrektorka placówek. - Co roku uczniowie przygotowują specjalny program święta. Tym razem postanowiliśmy zaprosić gości specjalnych, by w Roku Wiary podzielili się z nami swoimi poszukiwaniami Pana Boga. Zaprosiliśmy ks. Tomasza Jaklewicza i pana Janusza Kohuta - muzyka i kompozytora.
Świętowanie rozpoczęła Eucharystia w kościele Opatrzności Bożej w Białej, koncelebrowana przez duszpasterzy parafii i związanych ze szkołą: ks. Marcina Aleksego, ks. Roberta Szymochę i ks. Łukasza Jończego. Następnie kontynuowano je w Bielskim Centrum Kultury. Tu ks. Tomasz Jaklewicz radził młodym jak rozpocząć swoją wielką przygodę wiary - jak naprawdę zaprzyjaźnić się z Jezusem na całe życie, a Janusz Kohut - kompozytor i muzyk przedstawił swoje „Narracje muzyczne”, jednocześnie dzieląc się świadectwem swojego odnalezienia drogi do Pana Boga.
Jak rodzi się wiara? Ktoś spotyka kogoś, przed kim może odsłonić całe swoje serce - mówił ks. Jaklewicz. - Dlaczego Samarytanka szła po wodę do studni w samo południe? Nie chciała się z nikim spotkać. Miała „przerąbane” życie. I w tym momencie spotkała Jezusa, który prosił: „daj mi pić”... I tak słowo po słowie, ona odsłania Mu swoje chore serce, w którym mieszka smutek, samotność, ból... Jezus znał to serce. Znał prawdę o nim. Nie musiała udawać kogoś, kim nie była. Każdy z nas ma taki swój schron atomowy, miejsce, do którego nie chcemy nikogo dopuścić. Wychodzi z niego tylko to, co my chcemy. A Pan Bóg chce się z nami spotkać właśnie tam, w środku, w naszym schronie. Kiedy Go wpuścisz, zaczniesz oddychać pełnia życia...
Serce odsłaniamy tylko przed kimś, z kim jesteśmy w ścisłym kontakcie. Wierzyć komuś, to znaczy być przekonanym, że ten mówi prawdę i mu ufać.
- Chcemy być w kontakcie z przyjaciółmi - ciągle włączony telefon, smsy, facebook, skype, gadu-gadu... Dobrze byłoby mieć takie WIFI - bezprzewodowy stały kontakt z Panem Bogiem, prawda...? - uśmiechał się ks. Jaklewicz i podkreślał: - Wiara jest dla ludzi odważnych. Tylko ci, którzy ryzykują, wygrywają. To jest jak w naszych międzyludzkich relacjach - można się z kimś rozminąć, bo człowiek nie podjął ryzyka, żeby powiedzieć o swoich uczuciach. Kto nie ryzykuje, nie wygrywa.
Ks. Jaklewicz przypomniał też historię Piotra, któremu Jezus powiedział: „Wypłyń na głębie”: - Przez całą noc nie ułowili. Teraz tym bardziej nie była to pora na połów. Piotr doskonale o tym wiedział. Był świetny w swoim rybackim fachu. Wiedział, że mógł się ośmieszyć w swoim środowisku. A jednak zaryzykował...
- Wykład księdza był świetny - w niekonwencjonalny i żywiołowy sposób ksiądz mówił o najważniejszych sprawach, które na pewno przydadzą się nam w życiu - o tym, że Pan Bóg żyje w ludzkich historiach i to właśnie tu się Go spotyka - w zwyczajnym, codziennym życiu - mówi Wojtek Tokarczyk, gimnazjalista.
- Poruszył mnie koncert pana Janusza Kohuta, a szczególnie jego osobista historia - niełatwe poszukiwania drogi do Pana Boga - dodaje Anna Pukała. - To historie, które na pewno będą się nam przypominały na różnych etapach naszego życia.