Maryja między oceanami - w Beskidach

Ikona Pani Jasnogórskiej peregrynująca w obronie życia - w Bielsku-Białej.

 

- Nie spodziewałem się aż takiej rzeszy wiernych w kościele! Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony - mówi ks. prałat Krzysztof Ryszka, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bielsku-Białej, która gościła ikonę Czarnej Madonny od popołudnia 25 sierpnia do wczesnego ranka 26 sierpnia - święta Matki Bożej Częstochowskiej. - Potrzeba nam potężnej pomocy z wysoka w walce z cywilizacją śmierci. A Matka Boża jest jak magnes, który przyciąga wszystkich, którzy chcą służyć życiu - dodaje ks. Ryszka.

Peregrynacja obrazu - „Od oceanu do oceanu” - Od Władywostoku do Fatimy - to pomysł obrońców życia - ruchów pro-life z 23 krajów Azji i Europy. Bielsko-Biała była ostatnim etapem pielgrzymki w Polsce.

Czciciele Matki Bożej powitali Ją koszem róż, ale ołtarz, na którym ustawiono obraz, szybko przykrył dywan kwiatów przynoszonych przez uczestników kilkunastogodzinnego czuwania modlitewnego.

Pierwszej Mszy św. w intencji poszanowania życia od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci, przewodniczył biskup Piotr Greger. W homilii ukazał Maryję jako Dziewicę modlącą się, która jednocześnie jest nauczycielką modlitwy - powiedziała Bogu „tak” i Jemu powierzyła całe swoje życie.

- Maryja pokazuje nam, że trzeba na modlitwie trwać zwłaszcza wtedy, kiedy jest ciężko - mówił ksiądz biskup, dodając, że siła i skuteczność modlitwy Maryi polega na Jej podporządkowaniu się w pełni Duchowi Świętemu: - W Kanie Galilejskiej nie prosiła Jezusa o cud, ale po prostu powierzyła Mu sprawę i Jemu zostawiła ostateczną decyzję.

Nawiązując do idei peregrynacji i potrzebie podjęcia walki o cywilizację życia biskup Greger podkreślił, że to w Maryja jest najlepszym sprzymierzeńcem w tej walce.

Całonocne czuwanie przygotowali wierni z poszczególnych dekanatów Bielska-Białej.

 

Nazajutrz, 26 sierpnia nawet niebo rzęsiście płakało, kiedy diecezjanie bielsko-żywieccy żegnali Czarną Madonnę, ruszającą w dalszą drogę peregrynacji - „Od oceanu do oceanu”.

- Matka Boża w jasnogórskiej ikonie odjeżdża, ale w naszych sercach pozostaje cały czas - mówi Dorota Trestka, która w bielskim kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, w imieniu diecezjan żegnała ikonę Matki Bożej. - To spotkanie było przebudzeniem naszych sumień, naszych serc; było przypomnieniem o najważniejszych sprawach i wartościach, trosce o życie.

O potrzebie walki z cywilizacją śmierci, brakiem szacunku dla życia od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci, mówił w czasie Mszy św. kończącej kilkunastogodzinną wizytę ikony ks. prałat Krzysztof Ryszka. Liturgii przewodniczył ks. prałat Stanisław Morawa, kustosz sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Hałcnowie.

- Modlitwa w tak licznej wspólnocie wiernych, a także homilie naszych kapłanów - biskupa Piotra Gregera, ks. Marka Studenskiego i ks. Krzysztofa Ryszki, umocniły nas, ale też skłoniły do jeszcze większego zwrócenia uwagi na to, czym jest godność człowieka - mówią Krystyna i Zenon Rzeszutkowie. - Teraz płyną nam łzy, bo to wielkie przeżycie. Ale wczoraj witaliśmy Matkę Bożą bardzo radośnie - przyjechała do nas ta, na którą zawsze liczymy. Myślę, że Maryja nas obudziła do nowej ewangelizacji, wezwała do zainteresowania się tymi, którzy się zagubili, cierpią na duszy i na ciele. Jej wizyta jest też wezwaniem do wytrwałej modlitwy za cały kraj, a zwłaszcza za rządzących.

- Odwiedziny Matki Bożej dają nową nadzieję małżonkom, rodzinom - bardzo pogubionym w dzisiejszym świecie - podkreśla Małgorzata Wójcik. - Nadzieję na większą troskę o wzajemną miłość, zrozumienie, szacunek. Myślę, że wszystkie obecne tu matki bardzo przeżyły to spotkanie i będą chciały wrócić do wzoru, jakim jest Maryja. Ufam, że i twardsze serca ojców się skruszą i zrobią wszystko cokolwiek powie Jezus.

- Dla mnie to spotkanie z Maryją, było jak powrót do dzieciństwa, kiedy bezgranicznie zawierzało się swój cały świat mamie. Zawierzenie siebie Maryi sprawia, że wszystkie problemy znikają skryte pod płaszczem Jej opieki. Ona nas uczy, żeby trwać w zawierzeniu Bogu - mimo chorób i największych problemów. Pożegnanie jest smutne, ale teraz niech jedzie do innych narodów i niech budzi ich serca - dodaje Dorota Trestka.

- Od kiedy jestem w tej parafii, jeszcze was nigdy tylu nie widziałem w czasie porannej niedzielnej Mszy św. o 6.15 - mówił wzruszony ks. Ryszka.

Białe chusteczki w rękach wiernych pożegnały Maryję, która wyruszyła do Republiki Czeskiej - kolejny etap w jej drodze nad Atlantyk.

« 1 »
DO POBRANIA: |