Poświęcenie

Po co nam patronat św. Maksymiliana?

To zdumiewające, ale początkowo jego świętości nie wiązano z Auschwitz. Został beatyfikowany przez papieża Pawła VI jako wyznawca, a więc ten, który po prostu świątobliwie sobie żył. Zamordowanych w czasie II wojny światowej Rzym nie traktował jako męczenników, uznając, że nie złożyli życia w akcie bezpośredniej obrony wiary.

Sprawy przyjęły zupełnie inny obrót za sprawą Jana Pawła II, który podczas procesu kanonizacyjnego polecił „przekwalifikowanie” Maksymiliana na męczennika, jako iż jego dobrowolna śmierć wypływała z najgłębszych pokładów wiary. To otwarło furtkę do wyniesienia na ołtarze setek kolejnych męczenników: ofiar wojen, rewolucji i wszelkiej przemocy i totalitaryzmu XX wieku, którzy dotąd nie mieli szans na zadekretowany nimb.

Stał się Maksymilian Kolbe znany przez Niepokalanów, Rycerstwo Niepokalanej, działalność wydawniczą i misje w Japonii. Ale najbardziej stał się znany przez swoje oddanie życia za bliźniego w KL Auschwitz. To było przełomowe wydarzenie. Cieszy fakt, że ten właśnie aspekt liczącego 78 dni uwięzienia św. Maksymiliana w niemieckim obozie został szczególnie zaakcentowany podczas starań o nadanie mu tytułu Patrona Ziemi Oświęcimskiej: wymiar poświęcenia dla drugiego człowieka. W tym kontekście bowiem rodzi się pytanie: po co nam ten patronat? Bo przecież - mam nadzieję - że nie idzie tylko o odpowiednią informację na papierze firmowym starostwa czy napis na tablicy przy wjeździe na teren powiatu. Biada, gdyby komuś przyszło do głowy wciągać go też w nadchodzącą samorządową kampanię przedwyborczą.

Patron, to najpierw orędownik, przyzywany w modlitwie protektor i wstawiennik. Takim będzie dla ojciec Kolbe dla wierzących. Dla Kościoła to wzór otwartości na każdego człowieka, bez względu na przekonania; tu wystarczy wspomnieć, że Kolbe oddaje życie za człowieka, które natenczas deklaruje się jako niewierzący, daleki od Kościoła i dopiero czyn męczennika przekonuje go do praktykowania wiary. Dla wszystkich, bez względu na przekonania Maksymilian Kolbe, to autorytet i wzór poświęcenia, troski o drugiego człowieka tak dalece posuniętej, że zapomina się o sobie, swoim bezpieczeństwie dobru czy korzyści.

Trzeba z tym patronatem żyć mądrze i skutecznie. Widzę to tak: w dniu końca świata nad oświęcimską ziemią rozlega się trąba archanioła. Stajemy przed tronem Wiekuistego. Nagle z tłumu świętych, jak na placu apelowym w Auschwitz, wychodzi ojciec Kolbe i mówi: oni są w porządku, byłem ich patronem i jestem z nich dumny.

O patronacie św. Maksymiliana nad Ziemią Oświęcimską piszemy TUTAJ.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..