Z samej granicy ze Słowacją w Zwardoniu, 7 października popłynęła modlitwa różańcowa ponad tysiąca osób, w tym także licznych Słowaków. Do kościoła parafialnego, gdzie rozpoczęło się spotkanie trudno było wetknąć choćby szpilkę!
Kiedy 7 października, tuż po 13.00, kilkuset uczestników Różańca do Granic z ks. Zygmuntem Mizią, wikarym z bielskich Leszczyn, wdrapało się na Beskidek, nieopodal zwardońskiego kościoła Nawiedzenia NMP zaczął kropić deszcz. To była jednak tylko chwila - po odmówieniu Litanii do Wszystkich Świętych, słońce towarzyszyło im już podczas całej modlitwy różańcowej - wszystkich czterech części.
Modlitwa na Beskidku
Urszula Rogólska /Foto Gość
W tym samym czasie, nieco niżej, przy granicznej ulicy w pobliżu kościoła, kolejna grupa modliła się z ks. Stanisławem Joneczko - proboszczem w Kamesznicy. Zaś tych, którym siły nie pozwalały na modlitwę na zewnątrz, ks. Jan Kurdas, proboszcz parafii zaprosił do tutejszej świątyni. Każda z trzech grup odmówiła wszystkie cztery części Różańca.
W Zwardoniu, z różańcami w dłoniach stanęli m.in. pielgrzymi z Kamesznicy, Bielska-Białej Leszczyn, Żabnicy, Łodygowic, Rajczy, Radziechów, Czechowic-Dziedzic, Leśnej. Krakowa i Górnego Śląska.
Msza św. podczas Różańca do Granic w Zwardoniu
Urszula Rogólska /Foto Gość
Czuwanie w ramach Różańca do Granic rozpoczęło się w kościele. Wierni szczelnie wypełnili nawet miejsca przy samym ołtarzu! Najpierw posłuchali krótkiej historii miejscowości i parafii, a także wprowadzenia do tematyki spotkania, które przedstawił im ks. proboszcz Jan Kurdas. Tutaj, po powitaniu, konferencję maryjną wygłosił ks. Stanisław Joneczko. Mszę św. dla rzeszy modlących się sprawowali ks. Jan Kurdas, ks. Stanisław Joneczko, ks. Zygmunt Mizia (który wygłosił homilię), ks. Krzysztof Gworek - wikary z Kamesznicy i ks. Dariusz Łodziana - misjonarz w Wenezueli, pochodzący z Leśnej koło Żywca.
Po Mszy św. zgromadzeni modlili się przed Najświętszym Sakramentem, a następnie zwardońskie gospodynie zaprosiły wszystkich na gorąca herbatę i upieczone przez nie ciasta - goście mogli wybierać swoje ulubione spośród prawie 30 placków!
W stronę Słowacji - o pokój na świecie
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Bardzo się cieszymy, że spośród tylu miejsc, gdzie odbywa się Różaniec do Granic, tyle osób wybrało nasz Zwardoń na końcu świata - mówią częstujące ciastem i herbatą Ewa Pydych i Anna Jop. - Przygotowaliśmy to wszystko z wielkiej potrzeby serca, żeby ludzie, którzy do nas przyjechali czuli się dobrze; żeby też trochę poznali naszą miejscowość - zobaczyli piękny kościół, widoki, usłyszeli ciszę, pooddychali rześkim powietrzem - i chcieli do nas wracać.
Najliczniejsza grupa osób, które przyjechały do Zwardonia na modlitwę różańcową wspięła się na Beskidek. Przedstawiciele modlących się czytali rozważania i odmawiali kolejne zdrowaśki. Dwie pierwsze części Różańca - radosną i światła - odmawiali stojąc twarzą w stronę Polski, kolejne - bolesną i chwalebną - w stronę Słowacji i całej Europy. Poszczególne dziesiątki odmawiali trzymając się za ręce, wznosząc je w górę i śpiewając. Modlitwę zakończyli gestem św. Jana Pawła II - całując ziemię, na której się zgromadzili razem.
Pielgrzymi chętnie włączali się do wspólnotowej modlitwy
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Dzięki modlitwie różańcowej mamy cały czas nadzieję na lepsze jutro, choć wiemy, że to życie jest krótkie, a naszym celem jest zbawienie - mówi Janina Juraszek z Radziechów, która zorganizowała przyjazd 50 osób. - Matka Boża sama powiedziała, że przez tę modlitwę, jesteśmy bliżej Jej Syna. A o to przecież chodzi. I to Matka Boża pomaga nam wyprosić to, czego nam trzeba. Wiem, że to skuteczna modlitwa - nie sposób wymienić wszystko, co się udało wyprosić… Jestem pewna, że trzeźwość mojego męża, po kilkunastu latach trwania w nałogu. Samo zorganizowanie tego wyjazdu jest dla mnie cudem - bałam się czy dam radę, a tu z dnia na dzień okazało się, że wszystko załatwione. Cieszę się, że są z nami tutaj dzieci. Dzięki nim prawdopodobnie uda się na nowo utworzyć w parafii kółko różańcowe najmłodszych.
Ponad 1000 różańców przyniesiono do Zwardonia
Urszula Rogólska /Foto Gość
Z Żabnicy, gdzie w parafii modlą się aż 33 róże różańcowe, przyjechała grupa 54 osób, a wśród nich panie: Maria Szczotka, Zofia Zuziak, Jadwiga Kupczak Irena Kliś z siostrą Damianą, albertynką. - Mieszkamy bardzo blisko Zwardonia, więc postanowiliśmy się zorganizować we wsi i przyjechać tutaj - mówią. - Modlitwy różańcowej trzeba się nauczyć, ale wiemy, że warto i bardzo nam zależy, żeby ją przekazywać młodszym. W pierwsze niedziele miesiące członkowie naszych róż spotykają się razem na modlitwie także w domach. Różaniec daje pokój ducha - bo choć wiele problemów nie znika i wciąż borykamy się z różnymi trudnościami, to mamy na to siłę. A tę może dać tylko Pan Bóg. Matka Boża nas tego uczy. To dziś taki szczególny dzień czuwania - nam czuwanie jest bardzo bliskie, Od dziesięciu lat jako parafia jeździmy na czuwania na Jasną Górę. Dziś czuwamy w ciągu dnia.