Z udziałem licznych biskupów, kapłanów, sióstr zakonnych oraz najbliższej rodziny i parafian w wadowickim kościele św. Piotra Apostoła odbyło się ostatnie pożegnanie śp. Rozalii Pindel, mamy bp. Romana Pindla.
Śp. Rozalia Pindel zmarła w wieku 90 lat. Była żoną zmarłego w 1996 r. śp. Jakuba Pindla i matką trojga dzieci: syna bp. Romana, córki Barbary syna Jakuba.
- Chcę w imieniu najbliższych podziękować najpierw dobremu Bogu za życie mojej Mamy, za wielką wiarę, którą otrzymała w darze i którą podejmowała w swoim życiu; o której też świadczyła codziennie. Ta wiara działała przez miłość wierną, miłosierną. Bogu dzięki za Jej życie, pracę, troskę i szukanie tego, co lepsze dla innych.
Mama całe życie bardzo ceniła sobie sakrament pokuty, korzystała z niego także w chwilach, gdy poszukiwała porady albo też potwierdzenia swoich decyzji. Z wielką wdzięcznością wspominała ojców karmelitów, u których się spowiadała, zwłaszcza o. Władysława, o. Rudolfa. Bardzo też szanowała kapłanów. Zapamiętałem z dzieciństwa takie zdanie: "W naszym domu nie mówi się źle o kapłanach"... - mówił pod koniec Eucharystii bp Roman Pindel, który żegnał śp. Rozalię wraz z rodzeństwem: siostrą Barbarą i bratem Jakubem oraz ich rodzinami.
Eucharystii przewodniczył bp Roman Pindel
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Bp Pindel przewodniczył Eucharystii, koncelebrowanej przez licznych biskupów i kapłanów diecezji bielsko-żywieckiej oraz archidiecezji krakowskiej. Wokół ołtarza stanęli także: bp Piotr Greger, bp senior Tadeusz Rakoczy, z Krakowa: bp Grzegorz Ryś, bp Tadeusz Pieronek, bp Jan Zając, z Katowic bp Marek Szkudło, z Lublina bp Józef Wróbel, z Kielc bp Jan Piotrowski i z Tarnowa bp Stanisław Salaterski. Przybyli także pracownicy, klerycy i diakoni krakowskiego Wyższego Seminarium Duchownego, a także przedstawiciele Uniwersytetu Papieskiego św. Jana Pawła II.
Obecni byli również przedstawiciele władz samorządowych i państwowych oraz parlamentarzystów z terenu Podbeskidzia, z senatorem Andrzejem Kamińskim i wicewojewodą Janem Chrząszczem oraz wicestarostą bielskim Grzegorzem Szetyńskim. Ze sztandarami przybyły delegacje Związku Podhalan - Górali Żywieckich, a także Fundacji św. Brata Alberta.
W gronie koncelebransów znaleźli się liczni biskupi z diecezji metropolii krakowskiej oraz archidiecezji katowickiej
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Homilię wygłosił bp Grzegorz Ryś, który przypominał zgromadzonym, że chwila pożegnania rodziców jest zawsze związana z potrzebą doświadczenia miłości, którą okazywali. - Boży dar życia w Jezusie Chrystusie to jest spełniona obietnica, która nas przeprowadza przez takie trudne momenty, jak ten - wskazywał kaznodzieja i dodawał, że relacje, które tworzymy w Kościele, zbudowane są na rodzinie.
- Chodzi o to, byśmy te relacje wnieśli w Kościół - podkreślał bp Ryś. Jak zaznaczał, "moment chrztu świętego sprawia, że już nigdy nie będziemy sierotami. Ojca otrzymujemy w Bogu, a matkę - w Kościele".
- Wiemy na pewno, że Bóg pozostanie wiernym ojcem dla tej trójki rodzeństwa i dla całej rodziny. Pozostaje pytanie do nas: czy ma jako Kościół potrafimy być matką dla tych, którzy zostają bez swoich rodziców? Na ile to będzie tak, że oni mogą na nas liczyć: nie tylko na dziś, jutro, ale na pojutrze, za miesiąc, za lata? To dotyczy tej rodziny, ale dotyczy też wszystkich ludzi, którzy chowają swoich rodziców i zostają sierotami. Wtedy jest taki moment, kiedy Kościół w szczególny sposób musi się okazać matką. To staje się zobowiązaniem - podkreślał bp Ryś.
W wadowickiej świątyni modliło się wielu kapłanów diecezji bielsko-żywieckiej i archidiecezji krakowskiej
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
W imieniu kapłanów i wiernych diecezji bielsko-żywieckiej wyrazy współczucia i zapewnienia o modlitwie bp. Pindlowi oraz rodzeństwu i całej najbliższej rodzinie złożył bp Tadeusz Rakoczy. Przypomniał też trudy życiowej drogi, którą miała za sobą śp. Rozalia. - Była najstarszym dzieckiem z pięciorga, dlatego wspomagała rodziców w prowadzeniu gospodarstwa domowego w Barwałdzie Średnim i wychowaniu młodszego rodzeństwa - przypominał bp Rakoczy, przywołując też czasy małżeństwa zawartego z mężem Jakubem w Kalwarii Zebrzydowskiej i trwającego do śmierci małżonka w 1996 r.
- Jej życie po brzegi wypełniała modlitwa. Każdy dzień rozpoczynała z Bogiem i z Bogiem kończyła. Jej umiłowaną modlitwa była Eucharystia, w której tak często uczestniczyła. Kochała modlitwę różańcową i Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Wiara była dla niej natchnieniem także do znoszenia cierpień, a cierpiała, w ostatnich latach zwłaszcza, ogromnie... - dodawał bp Rakoczy.
- Jakieś 25 lat temu Mama przeczytała w "Gościu Niedzielnym" artykuł ks. prof. Kracika. Mówiła wtedy do mnie: "Słusznie napisał, że powinno być więcej wiary i nadziei chrześcijańskiej w napisach na naszych grobach. Z propozycji, jakie były w tym artykule, wybrała tekst z 2 Listu do Tymoteusza i prosiła, by one były wypisane na jej grobie. To są słowa św. Pawła: "W dobrych zawodach wystąpiłem. Bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, Sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się jego"... - wspominał bp Roman Pindel.