Francuska grupa, goszcząca w czechowickiej parafii Jezusa Chrystusa Odkupiciela, wraz z gospodarzami świętowała I Komunię Świętą jednej z uczestniczek ŚDM. 19-letnia Matilda z Tulonu przystąpiła do niej w Kalwarii Zebrzydowskiej.
- Dlatego zakończenie dzisiejszego dnia wygląda tak właśnie. Razem z gośćmi świętujemy ten ważny dla niej dzień - tłumaczył ks. prał. Andrzej Raszka radosne zgromadzenie w parafialnej sali. Wśród młodych z Francji i Polski, ochoczo prezentujących swoje ulubione tance, widać było uśmiechniętą Mathildę, w wianku na głowie. Dołączyła do grupy tańczących dziewcząt, a potem - razem z polskimi koleżankami - śpiewała hymn ŚDM.
- To był dla niej dzień wielkich przeżyć - przyznaje ks. Marcin Moskal, wikariusz parafii w Czechowicach Południowych, który towarzyszył grupie pielgrzymów ŚDM najpierw porannej modlitwie w czechowickim kościele św. Barbary, a później w zwiedzaniu miejsc związanych ze św. Janem Pawłem II w Wadowicach i następnie w modlitwie w Kalwarii Zebrzydowskiej.
- W Kalwarii nasi goście odprawili Drogę Krzyżową, a potem - razem z innymi pielgrzymami z Francji - uczestniczyli w Eucharystii, koncelebrowanej pod przewodnictwem bp. Dominique'a Rey'a z Tulonu. To podczas tej Mszy Świętej z rąk bp. Rey'a Mathilda otrzymała po raz pierwszy Komunię Świętą .
Nie mogło zabraknąć wspólnie odśpiewanego hymnu ŚDM
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Przyjęła ją pod dwiema postaciami. Była bardzo wzruszona i szczęśliwa. Z oczu popłynęły jej łzy. Potem poszła do kaplicy Matki Bożej na osobistą modlitwę. A po Mszy Świętej był czas na życzenia i gratulacje, które z okazji tego pierwszego spotkania z Jezusem złożył jako pierwszy bp Rey - relacjonuje ks. Marcin Moskal.
Jak podkreśla, goście ze wzruszeniem wędrowali też śladami Jana Pawła II, poznawali jego życie i nauczanie, a także miejsca ważne dla niego, a wśród nich wadowicki klasztor ojców karmelitów.
Dla gospodarzy, którzy spodziewali się młodzieży jednak trochę innej niż polska, francuscy goście okazali się zaskoczeniem... bo niczym się nie różnią od polskich rówieśników.
We wspólnym świętowaniu uczestniczyli też księża i polskcy gospodarze goszczący młodych pielgrzymów
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Przyjmujemy troje młodych pielgrzymów i pod każdym względem widzimy podobieństwo do trójki naszych własnych dzieci - mówią Halina i Tomasz Grygierczykowie. - Równie dobrze mówią po angielsku, więc z porozumieniem nie ma problemu. Nawet gustami kulinarnymi się nie różnią. Zalecane podczas spotkań przygotowujących nas na spotkanie z Francuzami płatki czy mleko leżą nietknięte, a oni chętnie jedzą to samo, co my: pierogi, gołąbki. Najbardziej smakował im gulasz. Zachwyceni robili mu zdjęcia... A najmłodszy, 15-latek, z takim zapałem uczy się mówić po polsku, że nawet znane powiedzonko o chrząszczu w trzcinie wymawia bez błędu! Szkoda tylko, że mają tak mało czasu, żeby pobyć z nami w domu...