Dlaczego w uroczystość Wniebowzięcia NMP beskidzki szczyt Hrobaczej Łąki stał się miejscem przedostatniego spotkania III Ewangelizacji w Beskidach, a na dodatek: biblijną Golgotą?
Serduszkową naklejkę z napisem: „Serce ofiarowane innym” otrzymali wszyscy, którzy w uroczystość Wniebowzięcia NMP wspięli się na szczyt Hrobaczej Łąki w Beskidzie Małym, gdzie w 2002 roku okoliczni mieszkańcy postawili Krzyż Trzeciego Tysiąclecia.
Szczyt był przedostatnim miejscem spotkania wakacyjnej III Ewangelizacji w Beskidach, która przebiega pod hasłem: „Sursum corda - w górę serca!”. Każda zdobywana góra na jeden dzień staje się jedną z gór biblijnych.
Poszczególne spotkania przygotowują wspólnoty zaprzyjaźnione z Fraternią Franciszkańską w Rychwałdzie. 15 sierpnia Hrobacza Łąka była Golgotą, a spotkanie przygotowała żywiecka Wspólnota Chrystusa Zmartwychwstałego „Galilea” z ks. Janem Francem. Pod krzyżem - bo to on prowadzi do nieba, do którego została z ziemi wzięta Matka Boża.
Księża: Antoni Obuchowski (z Lewej) i Jan Franc sprawowali Eucharystię na Hrobaczej Łące
Urszula Rogólska /Foto Gość
Centralnym punktem każdego spotkania jest Msza św. sprawowana w samo południe.
- Gromadzimy się tu, przy krzyżu, z krzyżami. A równocześnie w tajemnicy Wniebowzięcia NMP, a także w tajemnicy Zmartwychwstania Jezusa - zwycięstwa miłości nad nienawiścią, życia nad śmiercią, czego symbolem - krzyż przepasany czerwona stułą - mówił ks. Jan Franc witając ponad 800 górskich pielgrzymów. Koncelebrował Mszę św. razem z ks. Antonim Obuchowskim, który wybrał się w góry wraz z 45-osobową grupą młodych Białorusinów z miejscowości Sopoćkinie, wypoczywających w Hałcnowie. Wraz z nimi przyszli także: s. Eucharia Hulbój serafitka pochodząca z Hałcnowa oraz ich bielscy przyjaciele.
Hat trick!
Zgodnie z tradycją nawiązującą do popularnej nazwy uroczystości - Matki Bożej Zielnej - piechurzy mieli ze sobą zebrane po drodze kwiaty i zioła. Każdy też przyniósł z domu lub przygotował na miejscu z gałęzi krzyż, który symbolizował najważniejsze dla niego sprawy i ludzi.
Wojciech Frysztacki z krzyżem, który towarzyszy mu od tegorocznej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Krzyż złożony z dwóch suchych gałęzi, przytroczony do plecaka Wojciecha Frysztackiego z Witkowic kryje za sobą ważną dla właściciela drogę:
- Jestem tu tak właściwie z natchnienia… pieszych pielgrzymów, którzy wiosną chodzą z Bielska-Białej do Łagiewnik – opowiada. – Dwa lata z rzędu nocowali u nas, w Witkowicach. To oni mnie zmobilizowali, żeby też pójść do Łagiewnik w tym roku. Ale najpierw poszedłem na EDK – Ekstremalną Drogę Krzyżową. Potem były Łagiewniki. Aż w końcu pomyślałem: niech będzie hat trick - i poszedłem jeszcze z Oświęcimia na Jasną Górę. Msza św. dziś, pod krzyżem, to uzupełnienie hat tricka - uśmiecha się Wojciech Frysztacki i dodaje: - Za każdym razem niesie się w środku wiele spraw; szuka przebaczenia, miłosierdzia… Krzyż, który mam, powstał na EDK. Wisi u mnie w domu w centralnym miejscu. Dzisiaj też tam wróci.
Robert Golonka z córeczką Tosią po raz pierwszy uczestniczyli w górskiej ewangelizacji
Urszula Rogólska /Foto Gość
- To nasza pierwsza poważniejsza wyprawa górska - mówi Robert Golonka, tata 4-letniej Tosi. - Chcieliśmy się sprawdzić jak nam pójdzie wędrówka, ale też dlatego, że słyszeliśmy o Ewangelizacji w Beskidach i przyszliśmy z ciekawości. Jestem pod wrażeniem, że jest tu tylu ludzi, że jest Msza św. na szczycie. Bardzo pozytywne zaskoczenie.
- Byliśmy przed rokiem na wszystkich spotkaniach drugiej ewangelizacji w górach i w tym roku też udało się nam być wszędzie - mówi Jan Talik z Milówki. - Co tydzień zabieramy się w trzy, cztery osoby do samochodu i idziemy w góry, żeby spotkać się na Mszy z ludźmi, którzy tak, jak my chcą tu się spotkać z Bogiem.
Po raz pierwszy na EwB jest Ania Krzysztofek z parafii Strzelce Wielkie koło Krakowa. Na Hrobaczą Łąkę zaprosił ją Marcin Kublin z Nowej Wsi.
- Byłem na Szyndzielni i pomyślałem, że koniecznie Ania też musi przyjechać - mówi Marcin. -- Sam fakt takiego wydarzenia zrobił na mnie duże wrażenie.
- Podoba mi się sposób w jaki wszyscy tu się angażują w modlitwę, w śpiew. Ksiądz mówi „ludzkim” głosem, jest blisko nas. Tu naprawdę czuję Bożą obecność - mówi Ania.