– Nawet dla jednej owieczki warto – rzuca strażnik z wielkim tatuażem Niepokalanego Serca NMP na ramieniu, kiedy dwóch Andrzejów i Kacper zastanawiają się, ile pań dziś przyjdzie. – Pokazał mi, po co tu jestem – mówi Andrzej Golik.
Za nami 150 km drogi. W aucie przy bramie z tablicą „Oddział Zewnętrzny w Turawie Aresztu Śledczego w Opolu” musimy zostawić niemal wszystko poza dowodami osobistymi. Mamy też zezwolenie na gitarę, pudło czekolad, różańców i książek.
Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.