Nowy numer 13/2024 Archiwum

Jadą na koniec świata

Czworo młodych rowerzystów pojedzie na Camino. Ruszają ze... Szczyrku.

A dokładnie ze swoich domów: Marta z Mędzyrzecza, Paweł z Jaworza, Magda i Damian z Wilkowic, choć pielgrzymka zacznie się oficjalnie w sanktuarium św. Jakuba w zabytkowym drewnianym kościółku w Szczyrku we wtorek 15 lipca o 7.00.
- Musimy dojechać na start samodzielnie, nasi rodzice pracują, więc pożegnamy się w domu wcześniej - tłumaczą dzielni cykliści, którzy swoje przedsięwzięcie nazwali „Zakręcamy po marzenia”.

Apetyt na rowerowe wędrówki rósł z czasem. Najpierw była pielgrzymka do Częstochowy - to stosunkowo niedaleko, zaledwie 150 kilometrów. Potem - w czerwcu ubiegłego roku - wyprawa na Pola Lednickie i pierwsze poważniejsze wyzwanie, bo do pokonania pół tysiąca kilometrów w cztery dni. Dwa miesiące później jeszcze jeden wyjazd, tym razem nad morze - 1222 kilometry w jedenaście dni. Aż urodziło się marzenie o Camino - przejazd szlakiem św. Jakuba do Santiago, a potem jeszcze kawałeczek dalej, nad Atlantyk, do najbardziej na zachód wysuniętego przylądka Europy, na koniec świata - Finis Terrae - jak mówili o tym miejscu średniowieczni pielgrzymi.

Ekipa liczy czterech zapaleńców, dwudziestokilkulatków. Troje z nich studiuje, czwarty jest informatykiem. Będą całkowicie zdani na Bożą Opatrzność i własne umiejętności.
- Bierzemy kuchenkę gazową, jedzenie kupimy w dużych, tanich sklepach po drodze - mówią Marta i Magda, dla których wyprawa będzie nie tylko testem kondycyjnym, ale też sprawdzianem umiejętności kulinarnych.

Trzeba zabrać trochę lekarstw, środków opatrunkowych, ubrań. Ale odzież pierze się na bieżąco i suszy podczas jazdy na rowerze. Pojadą miesiąc. Codziennie po sto kilometrów z okładem, bocznymi, spokojnymi drogami. Liczą na infrastrukturę ścieżek rowerowych, która w pozostałych krajach europejskich jest dużo lepsza, niż w Polsce. Trochę boją się górskich odcinków. Ale osłodą dla wysiłku będzie nawiedzenie pięknych miejsce.
- Moim marzeniem jest spacer po Wenecji - mówi Magda.
- Musimy też koniecznie odwiedzić Lourdes - dodaje Marta.

To będzie prawdziwa pielgrzymka, taka, jak dawniej, kiedy w trasę wyruszało się z własnego domu. Pojadą na rowerach w jedną stronę. A intencja - prócz osobistych spraw - jest jedna: sprawa pokoju w sercu i na świecie. To intencja, towarzysząca wszystkim tego rodzaju przedsięwzięciom, które wpisują się w ogólnopolski projekt „Niniwa Team”, zainicjowany przez misjonarza-oblata o. Tomasza Maniurę.

Z Santiago wrócą busem, który zasponsorowała bielska firma „Dimograf”. W kompletowaniu sprzętu dostali upusty w jednym z bielskich sklepów rowerowych. Pierwszymi i najważniejszymi sponsorami są rodzice i bliscy, którzy kieszonkowym i modlitwą będą wspierać rowerowych pielgrzymów. Ale do grona ich dobrodziejów może dołączyć każdy.
- Za każde 10 złotych wpłaty na nasze konto przywieziemy ofiarodawcy muszelkę znad Atlantyku, za 20 złotych - wyślemy kartkę z dowolnego kraju, przez który będziemy przejeżdżać zapewniają.
Ruszających na Camino rowerzystów będzie można pożegnać w kościele św. Jakuba w Szczyrku we wtorek 15 lipca o 7:00. Informacje przygotowaniach do wyprawy, a później także relacje z niej można śledzić w internecie pod adresami: facebook.com/zakrecamypomarzenia oraz zakrecamypomarzenia.blogspot.com.

O pielgrzymce "Zakręcamy marzenia" mówią jej uczestniczki Marta Pasierbek i Magdalena Rychlik. Posłuchaj:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy