- Proszę was bardzo, mocno kładę wam to na serce: nie siadajcie za kierownicą samochodu, motocykla, roweru, hulajnogi czy jakiegokolwiek innego środka przemieszczania się po spożyciu alkoholu - mówił w homilii.
W niedzielę Mszy św. w parafii Dobrego Pasterza przewodniczył biskup pomocniczy naszej diecezji Piotr Greger. Po Eucharystii przejechał wozem zaprzężonym w pięknie ozdobione konie i pobłogosławił kierowców i ich samochody.
Nawiązując do obchodzonego niedawno wspomnienia św. Krzysztofa, w kazaniu powołał się na modlitwę do patrona kierowców. Jest w niej kilka istotnych próśb. Na samym początku jest wołanie o bystre oko i pewną rękę.
Zaznaczył, jak ważne jest to, żeby za kierownicę nie wsiadać po spożyciu alkoholu. - Może się uda raz, drugi i trzeci uniknąć kolizji, ale może przyjść taki moment, że kiedyś się już nie uda, a wtedy kończy się piękne, spokojne życie, a rozpoczyna się dramat, który wielu przeżywa w totalnej samotności. Dla osoby zasiadającej za pojazdem mechanicznym po spożyciu alkoholu nie ma, bo nie może być żadnego wyjaśnienia, a tym bardziej usprawiedliwienia. W takich sytuacjach kara musi być dotkliwa, bo też wina jest bardzo poważna - dodał.
Biskup wyjaśnił, że modlitwa ta zawiera także prośbę o uniknięcie wszelkich wypadków i o szczęśliwe dotarcie na miejsce. Dodał jednak, że żadna modlitwa, także ta do św. Krzysztofa, nie działa jak automat.
Wcześniej w kazaniu zaznaczył także, że sami uczniowie, ci, którzy byli najbliżej Jezusa, mieli problem z modlitwą. - Na własne uszy słyszeli, czego nauczał, na własne oczy widzieli, co czynił (łącznie z cudami), a z modlitwą sobie nie radzili. Mieli z tym poważny problem, czego nie kryją i dlatego mówią o tym Jezusowi otwarcie. W tym kontekście rodzi się pewna pokusa usprawiedliwienia, bo skoro apostołowie mieli problemy z modlitwą, to co dopiero my? - zaznaczył.
Biskup wyjaśnił także, dlaczego czasem nie wychodzi nam modlitwa. Przypomniał, że często modlimy się w sposób bezmyślny, gotowymi formułkami. - Człowiek na modlitwie musi być cały przed Bogiem - wyjaśniał. - "Ten lud czci Mnie wargami, ale sercem daleko jest ode Mnie" - mówił, cytując Izajasza ze Starego Testamentu. - To duchowa schizofrenia, wewnętrzne rozbicie, które niczego nie rozwiązuje - dodał, wskazując, że w modlitwie musimy być autentyczni.
Mówił także, jak ważna jest modlitwa "Ojcze nasz", której dziś Jezus nauczył swoich uczniów. - Ona jest odpowiedzią na problem bezradności uczniów - tłumaczył biskup. - Pan Jezus na problem odpowiada modlitwą. W tej modlitwie jest siedem próśb, na każdy dzień tygodnia - mówił, zaznaczając, że są to prośby związane z Bogiem i drugim człowiekiem. Najpierw prosimy o to, co Boskie, później o to, co ludzkie.
Na koniec homilii bp Piotr mówił, że modlitwy nie da się nauczyć, kupić czy przeczytać w mądrych książkach. Cytując Jana Pawła II, wyjaśniał, że modlitwy człowiek uczy się, modląc się, trwając na kolanach przed Bogiem. "Kiedykolwiek wychodziłem z kaplicy, zawsze doświadczałem siły, pociechy i wsparcia" - cytował świętego papieża.