Ja tak chcę

ur

|

Gość Bielsko-Żywiecki 13/2024

publikacja 28.03.2024 00:00

– Bądź bezczelny na modlitwie. Powiedz Jezusowi: „Nie wyjdę stąd, póki mnie nie dotkniesz” – mówił Anatom u salwatorianów.

Jakub Nowak dzielił się swoim świadectwem. Jakub Nowak dzielił się swoim świadectwem.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jakub „Anatom” Nowak – góral z Nowego Targu, mąż i tata, raper i kolejarz, był gościem 16. Bielskiego Wieczoru Uwielbienia w kościele NMP Królowej Polski. Opowiadał o swoim miejscu w Kościele i zachęcał do odpowiedzi, czy Jezus jest dla nas doświadczeniem, którego nikt nie jest w stanie nam zabrać, a jeśli tak, to czy to widać.

Urodził się w środowisku przesiąkniętym religijnością. Otrzymał „pakiet sakramentów”. – U nas każdy jest ochrzczony, ochoczo przyjmuje Komunię Świętą, jest bierzmowany, małżeństwa są po ślubie kościelnym. Ale często to nie ma nic wspólnego z Bogiem – kontynuował.

Wychowywał się w rodzinie alkoholowej. – W takim środowisku nie można wierzyć w Boga, który cię kocha, w Ojca, który jest Miłosierdziem. Tato nie był dla mnie wzorem, więc wzorów szukałem gdzie indziej – opowiadał.

Jego idolami stali się raperzy majętni i podziwiani. Jako B.A.K.U. pisał teksty, w których ujście znajdowały jego emocje. Desperacko szukał miłości w popularności. Wciągnęły go używki i seks. Nie odniósł sukcesu. Poczuł gorycz porażki.

Wrócił do domu i staczał się. – Czułem potrzebę zmiany, ale nie miałem siły, żeby to zrobić – wspominał. Był wrzesień 2014 r. Postanowił ze sobą skończyć. Wówczas w jednej z parafii miał miejsce „Wspólny Mianownik” – spotkanie z chrześcijańskimi raperami. Nie wybierał się, bo taki rap był dla niego jak „paraolimpiada”. Na ulicy spotkał Olę. – Była jeszcze bardziej doświadczona patologią niż ja. A wtedy stanęła przede mną w sukience, z torebką na ramieniu i przywitała się serdecznie. Miała takie jasne, radosne spojrzenie. Ja, gotowy, żeby się zabić, i ona, zapalona neofitka, opowiadająca o Bogu. Stała się pierwszą osobą, w której rozpoznałem ucznia Jezusa. Zaprosiła go na „afterparty” po występie raperów. Całą noc opowiadali mu o Bogu, Kościele, wspólnocie. Ten czas wywrócił jego życie do góry nogami. Modlił się: „Boże, jeśli moje życie może tak wyglądać, to ja tak chcę”. 14 września 2014 r. narodził się na nowo. Dziś łączy życie osobiste z dzieleniem się świadectwem. – Dla niektórych jesteśmy jedynym obrazem Kościoła – może pierwszym i ostatnim. Od naszego życia zależy, czy oni wrócą – podkreśla.

Kolejny wieczór – 5 kwietnia o godz. 18.30.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.