Chorzy modlili się w Cygańskim Lesie przy relikwii św. ojca Pio

Urszula Rogólska

publikacja 13.02.2024 17:00

Spowiadał do ostatnich godzin życia. Miał także stwierdzić: "Będę prosił Pana Jezusa, abym nie był w niebie, ale stał przed Bramą Niebieską, żeby wspomagać moje duchowe dzieci, aż wszystkie znajdą się tam, gdzie ja jestem". Tak mówił o św. ojcu Pio o. Robert Krawiec OFM Cap. w Cygańskim Lesie.

Ojciec Robert Krawiec OFM Cap., który przywiózł relikwie św. ojca Pio do Cygańskiego Lasu, sprawował Mszę św. za chorych z ks. proboszczem Wiesławem Ogórkiem SDS. Ojciec Robert Krawiec OFM Cap., który przywiózł relikwie św. ojca Pio do Cygańskiego Lasu, sprawował Mszę św. za chorych z ks. proboszczem Wiesławem Ogórkiem SDS.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W Światowym Dniu Chorego i we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes 11 lutego, na zaproszenie duszpasterzy i wiernych parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Świata w Bielsku-Białej Cygańskim Lesie o. Robert Krawiec OFM Cap. gościł tu z relikwią świętego stygmatyka - jego rękawicą. Nosząc ją w San Giovanni Rotondo, błogosławił i rozgrzeszał proszących go o pomoc.

Przez cały dzień o. Krawiec głosił kazania, przybliżając postać św. ojca Pio i udzielał błogosławieństwa jego relikwią. Wraz z proboszczem parafii ks. Wiesławem Ogórkiem SDS sprawował także Mszę św., podczas której księża udzielili obecnym sakramentu namaszczenia chorych. Na koniec liturgii każdy mógł przyjąć indywidualne błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.

W homilii, nawiązując do słów ewangelii o trędowatym, który prosił Jezusa o uzdrowienie, o. Krawiec zwrócił uwagę, że nie tylko ciało, ale i dusza choruje. Opowiadał, jak do ojca Pio przychodzili najbliżsi osób chorych, prosząc go o modlitwę o ich uzdrowienie, a zakonnik wskazywał im, że oto oni sami bardziej potrzebują modlitwy o uzdrowienie duszy, żyjąc w śmiertelnych grzechach. Idąc do konfesjonału mawiał: "Idę uwalniać moich braci i siostry na wygnaniu, i przywracać ich Jezusowi Chrystusowi i Kościołowi".

Jak podkreślił o. Krawiec, prawdziwy dramat człowieka, to cierpienie bez wiary w Boga, bez zażyłości z Nim. - Wiedział, o czym mówi. Żył 81 lat - 65 w zakonie, 58 w kapłaństwie. 50 lat nosił stygmaty - otrzymał dar uczestnictwa w Męce Pana Jezusa - pięć bolesnych ran: na dłoniach, stopach i w boku - tłumaczył o. Krawiec.

Ojciec Pio myślał zarówno o cierpiących duchowo, jak i fizycznie. Z jego inicjatywy powstał w San Giovanni Rotondo "Dom ulgi w cierpieniu". Pracującym tam lekarzom mówił: "Traktujcie chorego jak samego Jezusa - nie tylko leczcie jego ciało, ale dbajcie o jego dobrą relację z Bogiem, o jego duszę".

Ojciec Pio spowiadał do ostatnich godzin życia. Miał także stwierdzić: "Będę prosił Pana Jezusa, abym nie był w niebie, ale stał przed Bramą Niebieską, żeby wspomagać moje duchowe dzieci, aż wszystkie znajdą się tam, gdzie ja jestem".

O. Krawiec zachęcił parafian, by zainteresowali się postacią świętego by powierzali się jego opiece, zwłaszcza w obliczu doświadczanych cierpień. On sam deklarował swoje orędownictwo wszystkim, którzy będą go o nie prosili.